Kobe Bryant żegna się z NBA, NBA żegna Kobiego Bryanta

Maciej Kwiatkowski
Maciej Kwiatkowski
4 grudnia 2015, Atlanta

To w trakcie meczu w Atlancie ukułem określenie "Podróżujący Kościół Kobiego Bryanta". Atlanta Hawks przez lata mieli ogromne kłopoty w zapełnieniu hali swoimi kibicami, więc zupełnie nie dziwiło to, że ta zdominowana została przez złoto-purpurowy kolor koszulek Lakers.

Kobe nie trafił trzech pierwszych rzutów. Był zmęczony i wolno przemieszczał się z jednego końca boiska na drugi. Wyglądał jak ktoś kto potrzebuje kilku dni przerwy. Ale nawet mimo tego, że skończył mecz trafiając tylko 4 z 19 rzutów, był oklaskiwany na wyjeździe tak jak w tym roku bywał tylko obecnie najlepszy gracz NBA Stephen Curry. Nawet jego liczne niecelne rzuty wzbudzały owacje. Nawet te rzuty, które ledwo głaskały obręcz, czy te które nawet do niej nie dolatywały wzbudzały aplauz. To było dziwne.

"Musisz nauczyć doceniać się złe momenty (...)"

Po zakończeniu meczu Bryant uderzył dłonią w lewą stronę swojej klatki piersiowej i raz jeszcze pomachał rozszalałej i przez cały mecz niecierpliwie czekającej na jego każdy kolejny ruch widowni. Wystarczyło bowiem, że trafił dwie kolejne trójki w krótkim odstępie czasu, a trybuny zamieniły się w ocean skandujący "Ko-Be! Ko-Be!".

- Zapach piłki, jej odgłos, gdy odbija się od parkietu, piszczenie trampek, to małe bzyczenie świateł, kiedy rozgrzewam się i jest jeszcze pusto w hali... Dźwięk siatki. Wszystkie te małe, dziwne rzeczy, będę za nimi strasznie tęsknił.

Po meczu zabrał żonę Vanessę na naleśniki i gofry.
W Atlancie Kobe Bryant po raz pierwszy zabrał żonę do popularnej sieci W Atlancie Kobe Bryant po raz pierwszy zabrał żonę do popularnej sieci "Waffles House"
6 grudnia 2015, Detroit

Bryant trafił zaledwie 2 z 15 rzutów i opuścił boisko w trzeciej kwarcie. Narzekał na bóle brzucha. Po meczu podłączano go pod kroplówkę.

- Jeśli mogę chodzić, to mogę grać.

7 grudnia 2015, Toronto

22 stycznia 2006 roku nie było żadnej siły, która mogła go zatrzymać. Nikt nie nagrywał kamerą wideo meczu, w którym Wilt Chamberlain w 1961 roku rzucił 100 punktów. Pozostał tylko zapis transmisji w radio i znane wszystkim zdjęcie Chamberlaina, który w szatni trzyma kartkę papieru z napisaną na niej liczbą "100".

Dlatego 81 punktów Kobiego Bryanta rzucone w Toronto jest prawdopodobnie najlepszym pojedynczym występem jednego gracza, jaki kiedykolwiek mogliśmy zobaczyć.

Dziewięć lat później spodziewano się, że wyczerpany fizycznie Bryant wjedzie na mecz karetką. Znów tłumy fanów, witających go przed meczem i czekających jak najbliższej boiska, potem przy szatni Lakers, a na końcu obok autobusu, hotelu - tylko po to, aby móc zobaczyć na żywo swojego idola.

"We want Kobe!" rozlegało się z trybun, kiedy trener Scott przetrzymywał go w drugiej kwarcie na ławce. Lakers znów przegrywali wysoko i wysoko na koniec przegrali, ale raz jeszcze Bryant swój najlepszy mecz sezonu rozegrał dzień po dniu - dzień po tym jak skończył grać wieczorem, wsiadł w samolot, poszedł spać o godzinie 4 rano i za kilka godzin zwlekł swoje ciało z łóżka.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×