[b]
WP SportoweFakty: Dlaczego zdecydowałeś się opuścić Cypr i przeniosłeś się do King Wilków Morskich Szczecin?[/b]
Brandon Brown: Wszystko działo się bardzo szybko, ale nie wahałem się. Jak tylko otrzymałem ofertę, to niemal od razu się zdecydowałem. Nie ukrywam, że była to znakomita szansa do tego, by zaprezentować swoje umiejętności w lepszej lidze.
Byłeś jednym z liderów zespołu na Cyprze. Nie miałeś problemu z odejściem od poprzedniego pracodawcy?
- Nie. Jestem bardzo wdzięczny ludziom z mojego poprzedniego klubu, że pozwolili mi odejść i dalej się rozwijać. To prawda, że na Cyprze byłem jednym z liderów, ale zależało mi na tym, aby nieco podnieść poprzeczkę i dokładnie ocenić, jakie są moje możliwości. Polska to zweryfikuje.
Jaka jest twoja wiedza na temat Tauron Basket Ligi?
- Od kilku osób dowiedziałem się, że macie silną ligę, w której gra wielu doświadczonych zawodników. Obcokrajowcy podnoszą poziom rozgrywek. Też chcę się zaliczać do tego grona. (śmiech)
[b]
King Wilki Morskie Szczecin były jedynym klubem, który wyrażał chęć podpisania z tobą kontraktu?[/b]
- Nie. Miałem kilka różnych propozycji. Po rozmowie z agentem doszliśmy wspólnie do wniosku, że najlepszą opcją będzie dla mnie transfer do King Wilków Morskich Szczecin.
Jakie są twoje pierwsze wrażenia z pobytu w Szczecinie?
- Bardzo dobre. Widzę, że klub ze Szczecina jest bardzo dobrze zorganizowany. Trafiłem do silnego zespołu, który dobrze się rozumie. Jestem bardzo optymistycznie nastawiony.
Nie przeszkadza ci fakt, że trafiasz już do ukształtowanej drużyny, w której będziesz tylko uzupełnieniem?
- Gdyby mi to przeszkadzało, to nie decydowałbym się na taką opcję. Chcę pomóc drużynie w odnoszeniu zwycięstw. Znam swoją rolę, ale to nie oznacza, że nie powiedziałem ostatniego słowa. Będę walczył o minuty na boisku.
Pozytywną informacją jest fakt, że jesteś w optymalnej dyspozycji.
- To prawda. Cały czas byłem w grze. Jestem w niezłej formie, ale muszę wdrożyć się w strategię gry King Wilków Morskich Szczecin. To może zająć mi dwa-trzy tygodnie.
Rozmawiał Karol Wasiek