WP SportoweFakty: Po raz kolejny zafundowaliście swoim kibicom prawdziwy horror. Nie boicie się o ich zdrowie?
Kacper Stalicki: Na pewno nasza widownia nie ma nic przeciwko, gdy po dramatycznej końcówce to właśnie Pogon cieszy się z wygranej. Nawet jeśli kosztowało to wszystkich trochę zdrowia. Zwycięstwa budują, a takie mecze wygrane w końcówce, dodatkowo z sąsiadem w tabeli jeszcze bardziej cementują nasz zespół.
[b]
W końcówce spotkania trafiliście dwie bezcenne "trójki". To one w głównej mierze zapewniły wam zwycięstwo?[/b]
- Na końcowy sukces ciężko pracowaliśmy cały mecz jako drużyna. Na pewno jednak "trójka" Artura i zaraz kolejna naszego najbardziej doświadczonego gracza - Grzegorza podcięły skrzydła Spójni i mogliśmy dowieźć zwycięstwo do końca.
Wcześniej po skutecznych akcjach Łukasza Pacochy drużyna z Pomorza Zachodniego wyszła na minimalne prowadzenie. Mieliście wtedy chwile zwątpienia?
- Popełniliśmy błąd w obronie i po akcji 2+1 Łukasza Pacochy mogło się wydawać, że Spójnia przejmie inicjatywę w końcówce. Cały czas wierzyliśmy w to, że wygramy i niesieni wspaniałym dopingiem potrafiliśmy zamienić decydujące akcje na punkty.
Jak ocenisz swój sobotni występ? Zdobyłeś 8 punktów i zebrałeś 4 piłki. Miałeś też cztery ważne przechwyty.
- Na pewno jak zawsze dałem z siebie wszystko. Natomiast wiem, że stać mnie na więcej. Ze swoich występów z reguły jestem niezadowolony, bo zawsze jest dużo rzeczy, które moglem zrobić lepiej. Koniec końców najważniejsze jest zwycięstwo i gdy wygrywamy mogę spać spokojnie.
[b]
Obecnie zajmujecie piąte miejsce w lidze. Jest ono adekwatne do waszych aktualnych możliwości?[/b]
- Myślę, że zmierzamy w dobrym kierunku i powoli, krok po kroku realizujemy nasz plan. Skupiamy się na każdym kolejnym meczu i sumiennie pracujemy, aby pokazać się w nim z jak najlepszej strony.
Sobotnie zwycięstwo doda wam skrzydeł? W następnej kolejce w Łańcucie czeka was jeszcze trudniejsze zadanie.
- Wygraliśmy w nowym roku dwa bardzo ważne i ciężkie spotkania, wyszarpane w IV kwarcie. To na pewno pozytywnie wpłynęło na nasz zespół i dodało nam pewności siebie. Przed nami kolejny bardzo ciężki sprawdzian z wiceliderem w Łańcucie. Będziemy przygotowani i jedziemy walczyć.
Drużyna z Podkarpacia na własnym parkiecie nie doznała jeszcze porażki. Jesteście w stanie przerwać ich fantastyczną serię?
- Sokół Łańcut to bardzo solidny zespół, który na pewno nie chciałby sobie pozwolić na wpadkę przed własną publicznością. Do każdego rywala podchodzimy z szacunkiem, ale też w każdym meczu walczymy o zwycięstwo. Na pewno wysoka pozycja w tabeli naszego przeciwnika jest dla nas dodatkową motywacją, a jak zwykle wszystko zweryfikuje parkiet.
Rozmawiał Jakub Artych