W środę Stelmet BC Zielona Góra we własnej hali rywalizował z Umaną Reyer Venezia w ramach drugiej rundy fazy TOP32 Pucharu Europy. Choć do połowy zielonogórzanie mieli nad włoską ekipą siedem oczek przewagi, to po przerwie rywale mistrzów Polski odrobili straty i odnieśli dziewięciopunktowe zwycięstwo. Kluczowa dla losów spotkania okazała się trzecia kwarta, którą podopieczni Saso Filipovskiego przegrali aż 15:31.
Po zakończeniu meczu przedstawiciele Stelmetu BC złożyli oficjalny protest na decyzje sędziów. Ich zdaniem, niektóre reakcje arbitrów były krzywdzące dla polskiego zespołu.
- Zgłosiliśmy uwagi do protokołu, teraz będziemy wysyłać szczegółowe materiały. Nie podoba mi się to, że zamiast koszykarzy, kto inny jest aktorem na boisku i reżyserem. Chodzi o całokształt decyzji, bo to nie jedna zmieniła obraz gry. To działo się w trakcie całego meczu. Prześlemy cały materiał w szczegółach - powiedział Janusz Jasiński.
Zielonogórzanie taki protest złożyli po raz pierwszy. Liczą oni, że wobec sędziów zostaną wyciągnięte odpowiednie konsekwencje. - Wiadomo, że to i tak nie zmieni obrazu gry, lecz mam nadzieję, że ktoś, kto zajmuje się obsadą sędziów, weźmie pod uwagę kwalifikację arbitrów, których wysyła. Mam nadzieję, że kwalifikacje zdecydowały o tym, że błędy były w jedną stronę - dodał właściciel Stelmetu BC Zielona Góra.
- Jesteśmy zbulwersowani, bo jako kibic nie zapłaciłbym za takie widowisko. Po meczu można być zdenerwowanym lub szczęśliwym, w różnym stanie, ale tak naprawdę za co płacić? Za to, że ktoś robi z siebie Spielberga? - zakończył Jasiński.