Piotr Śmigielski: Jesteśmy rekordzistami

Trefl Sopot po dramatycznym spotkaniu przegrał na wyjeździe z Asseco Gdynia 64:66. - Asseco miało więcej szczęścia w końcówce - mówi Piotr Śmigielski.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Przez większość derbowego spotkania prowadzenie było po stronie gospodarzy z Gdyni, którzy na początku czwartej kwarty prowadzili 54:45. Później do pracy wzięli się sopocianie, którzy stopniowo zaczęli odrabiać straty, by w 38. minucie spotkania po "trójce" Piotra Śmigielskiego po raz pierwszy wyjść na prowadzenie.

Wydawało się, że goście odniosą pierwsze zwycięstwo na wyjeździe, tym bardziej, iż prowadzenie do pięciu oczek podwyższył Ater Majok. Później jednak znów odezwały się stare demony po stronie Trefla - złe decyzje w ataku, straty, które skrzętnie wykorzystali gdynianie, którzy szybko doprowadzili do wyrównania, a ostateczny cios zadał Sebastian Kowalczyk.

Czy znajdujesz jakieś racjonalne wytłumaczenie na to, co dzieje się z Treflem Sopot w końcowych minutach spotkań?

Piotr Śmigielski: Trudno jest już mi znaleźć argumenty na to, co dzieje się z naszą drużyną w końcówkach. Nie wiem, ile już razy można przegrywać mecze w podobny sposób. Chyba jesteśmy rekordzistami pod tym względem w historii Polskiej Ligi Koszykówki.

Gdybyście wygrali te wszystkie mecze, to spokojnie bylibyście w pierwszej ósemce.

- Dokładnie, ale jakie to ma znaczenie? Przegraliśmy kolejny wygrany mecz i to się liczy.

Ostatnia akcja miała należeć do ciebie? Tak to trener ustawił?

- Mieliśmy grać ostatnią akcję do samego końca. Teoretycznie nawet jakbym nie oddał rzutu, to byłaby dogrywka. Wszystko było zaplanowane, ale niestety poślizgnąłem się i piłka wypadła mi z rąk. Szkoda, że tak wyszło. Na dodatek strzałka wskazała posiadanie na rzecz Asseco.
Piotr Śmigielski rozegrał kolejne świetne spotkanie w barwach Trefla Piotr Śmigielski rozegrał kolejne świetne spotkanie w barwach Trefla
Tej zaciętej końcówki nie byłoby, gdyby nie świetna gra w czwartej kwarcie Piotra Śmigielskiego.

- Starałem się. Nie chcę jednak mówić, że to tylko moje akcje zadecydowały o tym, że wróciliśmy do gry. Cała drużyna pokazała charakter. Walczyliśmy. Było widać, że bardzo chcieliśmy wygrać ten mecz. Z taką myślą przyjechaliśmy do Gdyni. Wszyscy w głowach mieliśmy wygraną. Nikt nie myślał o porażce, ale niestety w końcówce Asseco miało nieco więcej szczęścia i wygrało.

Skąd w takim razie czerpać motywację do wygrywania i odwrócenia fatalnej passy?

- Nie ukrywam, że jestem smutny, że przegraliśmy kolejny mecz, ale na pewno się nie poddamy. Będziemy walczyć do samego końca. Trzeba jechać dalej. Małymi krokami chcemy piąć się w górę tabeli.

Jak podobała ci się atmosfera podczas 27. Derbów Trójmiasta?

- Sporo kibiców przyszło oglądać sobotnie spotkanie. Frekwencja z pewnością dopisała, co może cieszyć. Fani stworzyli bardzo fajną atmosferę. W takich warunkach aż chce się grać!

Notował Karol Wasiek

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×