Zdrowie lidera Siarki Tarnobrzeg, Amerykanina Gary'ego Bella to w ostatnich tygodniach najważniejszy temat dla kibiców drużyny z Podkarpacia. Absencja absolwenta uczelni Gonzaga przedłuża się. Przypomnijmy, że obwodowy zmaga się z urazem pachwiny i mięśni brzucha, który sprawia, że gracz nie czuje się gotowy do rywalizacji. Kiedy Bell wreszcie zamelduje się na parkiecie?
- Musi zagrać ze Startem, nie wyobrażam sobie, że będzie inaczej. Trenował już przed meczem z Polskim Cukrem. W zależności od przebiegu tego spotkania była szansa, że pojawiłby się na parkiecie, ale tylko w przypadku, jakby nam gracze pospadali za faule. Spotkanie się jednak tak ułożyło, że nie miało to sensu - przedstawia sytuację trener Zbigniew Pyszniak.
Być może od tego, czy Bell zagra ze Startem Lublin zależeć będzie jego przyszłość. Opiekun Siarkowców wiele sobie obiecuje po powrocie do gry swojego najlepszego zawodnika. W ostatnich tygodniach rotacja tarnobrzeżan była mocno zaburzona. Jak po zabiegach i rehabilitacji wygląda stan zdrowia Bella?
- Nie dopuszczam w ogóle myśli, że nie zagra w Lublinie. Lekarze powiedzieli, że pęknąć, to już mu to nie pęknie. To tak, jak ze złamaną ręką. Jak się da w gips, to już w tym samym miejscu się nie złamie. Czy to jest kwestia psychiki? Chciał być z zespołem, siedział na ławce - zastanawia się opiekun tarnobrzeżan.
Jeśli Siarka marzy o wyprzedzeniu co najmniej dwóch drużyn na koniec sezonu, to nie może sobie pozwolić na kolejną porażkę. W pierwszym spotkaniu Siarki ze Startem lublinianie wyraźnie polegli i również tym razem to zawodnicy Pyszniaka będą faworytem.
- Już dwa miesiące jesteśmy bez niego, nie ma o czym mówić. Wiemy o co gramy, mecz w Lublinie jest o cztery punkty. Jeśli wygramy, to już nas raczej nie przeskoczą. Nie ukrywam, że mamy jeszcze spotkania u siebie i tu też liczę na jakieś zwycięstwa. Na pewno co najmniej dwa zespoły chcemy przeskoczyć i zakończyć tak sezon - nie ukrywa Zbigniew Pyszniak.