Czy Łukasz Bonarek zdąży na niedzielny mecz UTH Rosy?

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski

Skrzydłowy UTH Rosy zanalizował niezwykle dramatyczny, zakończony po dwóch dogrywkach pierwszy mecz o utrzymanie z GTK Gliwice oraz opowiedział o szalonym podróżowaniu na trasie Radom - Zielona Góra.

W sobotni wieczór ACK UTH Rosa wykonała pierwszy krok w kierunku utrzymania pierwszej ligi, pokonując po koszykarskim thrillerze GTK Gliwice 82:80. - To był ciężki mecz dla nas, GTK postawiło bardzo trudne warunki - przyznał po zakończeniu zawodów Łukasz Bonarek, który przez nieco ponad 41 minut spędzonych na parkiecie zdobył cztery punkty.

Pierwsze dwie kwarty padły łupem gliwiczan. Przy zejściu do szatni prowadzili oni 37:31. Dopiero w czwartej kwarcie gospodarze przełamali rywali. - Praktycznie przez całe spotkanie goniliśmy wynik, bo mieliśmy cztery, sześć, osiem punktów straty. Nie poddaliśmy się jednak, trener uczulał nas na to, abyśmy jeszcze mocniej grali w obronie. Rywale fizycznie mogli nie wytrzymać, więc staraliśmy się ich naciskać. Powoli, punkt po punkcie do nich dochodziliśmy - relacjonował skrzydłowy.

Do wyłonienia zwycięzcy pierwszego starcia w fazie play-out potrzebne były aż dwie dogrywki. Niezwykle istotne było to, iż liderzy rezerw Rosy - Bonarek, Jakub Schenk i Filip Zegzuła - grali bardzo dobrze w defensywie, mając na swoich kontach mało przewinień. - To prawda, ale taka sytuacja wynikała z naszej dobrej gry w obronie. Staraliśmy się, graliśmy czysto, sędziowie nie mieli nawet jak gwizdnąć nam tych fauli. Wiadomo, że czasami jakieś błędy się zdarzają, ale każdy je popełnia, taki jest sport. Cieszę się, że nikt nie zszedł za pięć fauli, nikt nie dostał jakichś głupich przewinień technicznych w końcówce, więc to jak najbardziej na plus - podkreślił 22-latek.

W dwóch kwartach przyjezdni oddawali rzuty niemal równo z końcowymi syrenami, co w drugim przypadku pozwoliło im przedłużyć spotkanie. Co, zdaniem wychowanka MKS-u Pruszków, okazało się kluczowe dla ostatecznego triumfu jego drużyny? - Były dwie dogrywki, ostatecznie Kuba Schenk oddał najważniejszy, zwycięski rzut. Wygraliśmy i mamy bardzo dobrą pozycję przed niedzielnym meczem - odpowiedział.

Przed Bonarkiem szalone godziny
Przed Bonarkiem szalone godziny

W niedzielę o godz. 20 dojdzie do drugiego pojedynku w tej parze. Jak powinni zagrać podopieczni Karola Gutkowskiego, aby pokonać przeciwników? - Na pewno mamy przewagę psychiczną, ale według mnie jeszcze bardziej tę fizyczną. Nie oszukujmy się, ale są to starsi zawodnicy, więc mecze dzień po dniu mogą być dla nich ciężkie. Powinniśmy wyjść z pełną agresją w niedzielę i ich po prostu "zabiegać" - nie ukrywał Bonarek.

Początkowo obwodowy miał w ogóle nie znaleźć się w składzie UTH Rosy na mecz o utrzymanie. Zagrał, ale nie miał czasu na odpoczynek, gdyż niemal tuż po zakończeniu sobotniego pojedynku udał się do... Zielonej Góry, by pomóc pierwszemu zespołowi w hicie TBL. To starcie rozgrywane będzie na tyle wcześnie (początek o godz. 13:45), że Bonarek zamierza jeszcze... zdążyć na spotkanie pierwszej ligi! - Tuż po zakończeniu meczu wracam do Radomia, aby pomóc rezerwom. Czeka mnie intensywny weekend. Mam nadzieję, że zdążę, że dobrze zagramy w Zielonej Górze, powalczymy z liderem, i później będę mógł pomóc w odniesieniu drugiego zwycięstwa - zakończył.

Komentarze (0)