Saso Filipovski - najlepszy transfer Stelmetu BC
We wcześniejszych latach za budowę drużyny w głównej mierze odpowiedzialne było szefostwo klubu z Zielonej Góry. Po przyjściu Filipovskiego zmieniono strategię. To Słoweniec konstruował zespół. Filipovski nie chciał w swojej ekipie gwiazd, mimo że władze w trakcie sezonu naciskały m.in. na transfer Waltera Hodge'a.
- To jest szkoleniowiec, którego celem jest przede wszystkim zbudowanie drużyny. Do tego zespołu potrzebuje zawodników o określonym profilu - podkreśla Janusz Jasiński, właściciel Stelmetu BC.
Szukał graczy zadaniowych, którzy w pełni poświęcą się jego taktyce. To on był inicjatorem m.in. ściągnięcia do Stelmetu BC Vlada-Sorina Moldoveanu, który miał za sobą nieudane finały w barwach PGE Turowa.
Słoweniec dał mu szansę i ten ruch okazał się "strzałem w dziesiątkę". Podobnie było w przypadku Dee Bosta, Mateusza Ponitki czy Nemanji Djurisicia. Każdy z nich dobro drużyny stawiał na pierwszym miejscu, indywidualne statystyki poszły na bok. Taka taktyka przyniosła świetne efekty.
Filipovskiemu udało się także stworzyć znakomitą atmosferę w zespole. - Stworzyliśmy fajny team. Miałem coś podobnego w Ostendzie. Tam też był nacisk na to, żeby zespół był taką rodziną. Tutaj też się to po części udało zrobić. Saso dobrze dobrał nas charakterologicznie przed sezonem. Miał swój pomysł na team spirit, co świetnie sprawdziło się w trakcie rozgrywek - podkreśla Mateusz Ponitka.