Washington Wizards uzgodnili w piątek warunki kontraktu z Bradley'em Bealem - poinformował oficjalnie agent Beala, Mark Bartelstein.
Portal ESPN już w piątek z samego rana dowiedział się, że obie strony są bliskie dogadania się w sprawie pięcioletniego kontraktu, który wart będzie ok. 130 mln dolarów. Jest to najwyższa umowa jaką 23-letni Beal mógł podpisać. Miał status zastrzeżonego wolnego agenta i inne kluby mogły zaoferować mu maksymalnie czteroletnie umowy. Potem Wizards mieliby trzy dni, aby wybraną przez Beala ofertę kontraktu wyrównać. Nie doszło do tego - obie strony dogadały się wcześniej, podobnie jak w piątek zrobili to dwaj inni zastrzeżeni wolni agenci Andre Drummond z Detroit Pistons i Jordan Clarkson z Los Angeles Lakers.
Rzucający obrońca Wizards ma jednak za sobą ciężki sezon. Opuścił 27 spotkań (najwięcej w karierze) i to w dużej mierze przez ciągnące się za nim kłopoty z kością strzałkową Wizards nie awansowali do play-offów. Kiedy grał, Beal zaliczał najlepsze w karierze 17,4 punktów, tworząc wspólnie z Johnem Wallem jeden z najlepszych duetów obwodowych w NBA.
Kontrakt dla Beala był czymś czego można było się spodziewać. Niespodziankę stanowi za to fakt, że Kevin Durant - najlepszy wolny agent dostępny na rynku - nie spotka się z Wizards, czyli drużyną reprezentującą stan Maryland, w którym wychował się czterokrotny król strzelców NBA.
Wizards mają ok. 30 mln dolarów, które chcą przeznaczyć na rynku wolnych agentów. Zainteresowani są silnymi skrzydłowymi Alem Horfordem i Ryanem Andersonem oraz niskimi skrzydłowymi Luolem Dengiem i Mauricem Harklessem.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. "Taka szansa może się powtórzyć dopiero za kilkadziesiąt lat"