Łukasz Wilczek: Nie oglądamy się na innych

Koszykarze Legii Warszawa uznawani są za głównego faworyta I ligi. W ostatnim spotkaniu wysoko pokonali Polonię Leszno (80:58), a świetny mecz zagrał między innymi kapitan Łukasz Wilczek.

Jakub Artych
Jakub Artych
Materiały prasowe / Paweł Kołakowski
WP SportoweFakty: Po raz pierwszy w tym sezonie zwyciężyliście bardzo przekonująco. Takie zwycięstwo dodatkowo buduje morale w zespole?

Łukasz Wilczek: Na pewno doda nam pewności siebie. Zaliczyliśmy falstart na inaugurację rozgrywek, dlatego każde kolejne zwycięstwo będzie dla nas bardzo budujące. Pewnie wygraliśmy dwa ostatnie mecze i teraz patrzymy wyłącznie przed siebie. Nie mogą nam przytrafiać się żadne wpadki. W każdym spotkaniu interesuje nas tylko i wyłącznie pełna pula. Jeśli będziemy wygrywać, morale będzie sukcesywnie rosło.

To już jest ta Legia, którą kibice zawsze chcą oglądać?

- Sezon dopiero zaczął się i jeszcze wiele meczów przed nami. Szczyt formy ma przyjść w odpowiednim momencie, czyli na play-offy. W każdym spotkaniu staramy się jednak grać najlepiej, jak potrafimy. Styl jest równie ważny, co zwycięstwa. Jeśli utrzymamy regularność i konsekwencję od początku do końca meczu, kibice powinni być z nas zadowoleni.

ZOBACZ WIDEO: Kamil Grosicki: zwycięstwo z Armenią jest dla Arka Milika

Obawialiście się trochę tego meczu? Beniaminek z Leszna po dwóch kolejkach był nawet liderem I ligi.

- Widać, że Polonia jest mądrze budowana już od kilku sezonów, a to z roku na rok powinno procentować. Jest to bardzo ciekawy zespół, który nieprzypadkowo wygrał dwa pierwsze mecze sezonu. My mieliśmy jednak swój cel. Nieważne, kto przyjeżdża do Warszawy, zawsze chcemy wygrać, a do każdego rywala podchodzimy nie z obawą, ale z szacunkiem.

Druga połowa meczu z Polonią ewidentnie pokazała, że wyciągnęliście właściwe wnioski z porażki z Basketem Poznań. Koncentracja była waszym kluczem do zwycięstwa?

- Takie wpadki nie mają prawa już się powtórzyć. Myślę, że w meczu z Polonią kluczem do zwycięstwa była przede wszystkim skuteczność. Nasi strzelcy "odpalili" w odpowiednim momencie. Wymaga się od nas utrzymania maksymalnej koncentracji od samego początku spotkania. Wbrew pozorom nie jest to łatwe, ale takie podejście traktujemy jak nasz obowiązek.

W okresie przygotowawczym bardzo mocno pracowaliście nad nową defensywą. Funkcjonuje już ona tak jak trzeba?

- Jest coraz lepiej. Trener Bakun rozlicza nas z gry w obronie i to ona ma być naszym znakiem firmowym. Każdy musi mocno pracować w obronie, nie możemy mieć słabszych ogniw. Wówczas wszystko będzie funkcjonowało tak, jak trzeba. Dostrzegam postępy i liczę, że z meczu na mecz będziemy jeszcze mocniejsi w defensywie.

Na czele I ligi znajdują się obecnie Spójnia Stargard oraz Max Elektro Sokół. To te zespoły mogą być dla Legii najgroźniejszym konkurentem?

- Nie oglądamy się na innych. Jesteśmy skupieni na sobie, własnych celach i ambicjach. Uważam, że Legia już od kilku lat realizuje konsekwentnie plan i wreszcie musi to zostać nagrodzone. My na parkiecie dołożymy wszelkich starań, aby tak właśnie się stało. W tym sezonie gramy o pełną pulę i koncentrujemy się wyłącznie na sobie.

W sobotę zagracie z Notecią Inowrocław, która rozgromiła Astorię Bydgoszcz. To będzie jak dotąd najtrudniejszy mecz w tym sezonie?

- Porozmawiajmy po meczu, wtedy odpowiem. Chcemy zagrać z Notecią nasz najlepszy basket. Każdy mecz rządzi się innymi prawami. To my będziemy jednak faworytami i musimy sprostać oczekiwaniom.

Ze świetnej strony pokazał się ostatnio Marcin Kowalewski. Z jego strony może napłynąć dla Legii największe zagrożenie?

- Jeśli tylko utrzyma dyspozycję z ostatniego meczu z Astorią, na pewno będzie groźny. Marcin jest jednym z czołowych zawodników I ligi i należy zwrócić na niego uwagę. Jestem jednak spokojny o to, że nasi podkoszowi skutecznie uprzykrzą mu życie.

Rozmawiał Jakub Artych

Czy Legia Warszawa awansuje do PLK?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×