Łukasz Żytko: Mimo wszystko jestem z chłopaków dumny
Koszykarze Noteci Inowrocław po dramatycznym spotkaniu przegrali w Stargardzie ze Spójnią 97:102. Trener Łukasz Żytko miał mieszane uczucia po meczu 7. kolejki I ligi.
Z jednej strony mógł cieszyć się z postawy swojej drużyny. Za końcówkę czwartej kwarty powinien mieć jednak do graczy sporo zastrzeżeń i tak też było. Goście prowadzili w tej odsłonie ośmioma punktami. Po chwilowym przestoju ponownie odzyskali kontrolę nad meczem. Cztery "oczka" zaliczki na niespełna pół minuty przed końcem okazały się niewystarczające. Stargardzianie doprowadzili do dogrywki, w której byli już wyraźnie lepsi.
- Gratulacje dla drużyny przeciwnej. Fajny mecz dla kibiców. Może mniej dla nas. Jesteśmy zespołem przegranym. Mieliśmy zwycięstwo w rękach. Daliśmy sobie je wyrwać - ocenił Łukasz Żytko. - Mówiłem do chłopaków, że jestem z nich dumny, że zagrali takie spotkanie. Walczyli, realizowali plan, ale takich strat i błędów, które doprowadziły do porażki nie można zostawić. Takie mecze będą jeszcze grali w swoich karierach. Nie można dopuścić do sytuacji, gdzie mamy piłkę po zbiórce i praktycznie kończymy mecz a ją tracimy. Kolejna akcja, przegrywamy jeden na jeden. Marcin Dymała kozłuje przez całe boisko, podaje do Wojciecha Frasia. To się zdarzyło, ale więcej nie może się powtórzyć. Z takich sytuacji są najczęściej wyciągane konsekwencje w klubach, bo takich meczów nie można oddawać - dodał szkoleniowiec Noteci Inowrocław.
Żaden rywal nie postraszył tak w tym sezonie wicelidera I ligi. Czy po serii zwycięstw ekipy z Pomorza Zachodniego koszykarze Noteci specjalnie motywowali się na sobotni pojedynek? - Przygotowywaliśmy się do tego meczu, jak do każdego innego. Nie było specjalnej presji. Wiedzieliśmy, jakie Spójnia ma atuty i gdzie ma problemy. Pod tym kontem się przygotowywaliśmy. Każde zwycięstwo i każda porażka smakuje tak samo. Spodziewaliśmy się trudnego meczu, ale przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo. Zagraliśmy dobre spotkanie a jednak czegoś zabrakło - tłumaczył Łukasz Żytko, który w sezonie 2014-2015 był rozgrywającym Spójni Stargard. Po tym roku przeniósł się właśnie do Noteci, gdzie został trenerem.
ZOBACZ WIDEO Jan Tomaszewski: Zbysiu, nie jest sztuką wejść na szczyt, ale... (źródło TVP)Po siedmiu kolejkach team z Inowrocławia jest zespołem własnego parkietu. U siebie pokonał AZS AGH Kraków oraz zdecydowanie wyżej ograł SKK Siedlce i Astorię Bydgoszcz. Na wyjazdach nie miał łatwo. Oprócz Spójni mierzył się z Legią Warszawa, Jamalex Polonią 1912 Leszno oraz Biofarmem Basket Poznań. Czy właśnie w terminarzu należy upatrywać różnych wyników? - Terminarz mamy dobry, jak każda inna drużyna. Kolejna porażka w końcówce. W Poznaniu też prowadziliśmy i przegraliśmy ostatnim rzutem. Sytuacja się powtórzyła. Nie wychodzą nam mecze na wyjazdach. Przyczyny mogą być różne, ale nie ma sensu się w to zagłębiać. Nie chciałbym mówić, dlaczego tak jest. To nasz problem, który musimy rozwiązać. Widać, że niedużo brakuje. Więcej koncentracji, woli zwycięstwa i powinno być dobrze - wyjaśniał trener Noteci, która w tym sezonie chce uniknąć walki o utrzymanie.
- Żeby awansować do play-offów, a taki mamy cel, musimy zacząć wygrywać na wyjazdach. Spotkania u siebie mogą nie wystarczyć. Liga pokazuje, że, jak co roku, jest wyrównana. W tym sezonie jeszcze bardziej. Dołączyły beniaminki, które są w czołówce. Do końca pierwszej rundy może wyklarować się ósemka, ale walka będzie na pewno do końca - analizował Łukasz Żytko.