Marcin Salamonik show w Gliwicach. "Zawsze można grać lepiej"

Koszykarze GTK Gliwice są ostatnio w bardzo dobrej formie. Mowa tutaj przede wszystkim o Marcinie Salamoniku, który udowadnia swoją wartość. Czy w Poznaniu "Sali" ponownie będzie liderem GTK?

WP SportoweFakty: Szaleje pan w I lidze. Jaka jest recepta na tak świetną formę?

Marcin Salamonik: O żadnym szaleństwie nie ma mowy. Po prostu staram się dawać od siebie jak najwięcej. Recepty konkretnej nie ma. Solidny trening, zaufanie trenera oraz kolegów z zespołu daje tą pewność siebie, która przekłada się na dyspozycję na boisku.

[b]

Drugi tydzień z rzędu znalazł się pan w najlepszej piątce kolejki. Na dodatek ustanowił pan rekord tego sezonu we wskaźniku efektywności - 36. Marcin Salamonik może grać jeszcze lepiej?[/b]

- Zawsze można grać lepiej... Dużo czasu poświęcam na analizę swojej gry. Oglądam mecze i staram się poprawiać swoje błędy.

Porozmawiajmy trochę o pana drużynie. Bilans 7:2 jest chyba bardzo zadowalający dla GTK? Tym bardziej, że w sobotę wysoko pokonaliście AGH Kraków.

- Oczywiście, że jesteśmy zadowoleni. Od samego początku plasujemy się w czołówce ligi i mam nadzieję, że tak już będzie do samego końca. Co do meczu z Krakowem. Wiedzieliśmy, że nie możemy zlekceważyć tego przeciwnika i byliśmy przygotowani na solidną walkę. Od pierwszej minuty narzuciliśmy swój styl gry. Graliśmy mocno i agresywnie w obronie, co przekładało się na efektywną grę w ataku.

ZOBACZ WIDEO Kowalkiewicz: to było bardzo fajne uczucie

Latem GTK przeszedł dużą rewolucję kadrową. Największe obawy dotyczyły zgrania zespołu. Ostatnie wyniki pokazują jednak, że ten problem u was nie istnieje?

- Wiadomo, że jak tworzy się całkiem nowy zespół praktycznie od zera to potrzeba czasu na takie elementy jak zrozumienie boiskowe, zgranie się i tak dalej. U nas to wygląda coraz lepiej. Z każdym kolejnym treningiem, meczem poznajemy się coraz lepiej i coraz lepiej wygląda nasza gra.

Obecnie zajmujecie trzecie miejsce w lidze. Apetyt rośnie w miarę jedzenia?

- Na razie o żadnym rośnięciu apetytu nie ma mowy. Spokojnie robimy swoje, skupiamy się na każdym kolejnym meczu, Jeszcze zostało dużo meczów sezonu zasadniczego. Później przyjdą play offy, więc myślenie i zastanawianie się w listopadzie o wyższych celach nie ma moim zdaniem sensu, bo może to przynieść wręcz odwrotny skutek.

I liga mocno przyśpiesza. GTK Gliwice czeka najpierw spotkanie z Biofarmem Basket Poznań a następnie z Astorią Bydgoszcz. Będziecie faworytem obu spotkań?

- W I lidze nie ma faworytów. Nikt nikomu za darmo nic nie da, a mecze same się nie wygrają. My o sobie nigdy nie myślimy w takich kategoriach, że gramy z zespołem z dolnej części tabeli i to my jesteśmy faworytem, więc dwa punkty już można dopisać... Do każdego przeciwnika podchodzimy z taką samą koncentracją i zaangażowaniem. Oczywiście oba te mecze chcemy i mamy zamiar wygrać, ale na pewno nie będą to mecze z gatunku łatwych lekkich i przyjemnych.

W środę zagracie w Wielkopolsce. Można nazwać to spotkanie starciem młodości z doświadczeniem?

- W obu zespołach są gracze zarówno młodzi jak i doświadczeni. Zespół z Poznania wygrał dwa ostatnie spotkania, więc na pewno złapali pewność siebie. Pamiętam, że w Poznaniu nigdy nie grało się łatwo. Jest to zespół z charakterem, walczący o każdą piłkę.

Rozmawiał Jakub Artych

Komentarze (0)