Nie tak miała wyglądać przygoda Andreja Żakelja z TBV Startem Lublin. Słoweński szkoleniowiec co kolejkę musi tłumaczyć się z przegranych spotkań. Zaczyna mu już brakować argumentów. W poniedziałek nie było inaczej. Znów na konferencji prasowej musiał wygłosić formułkę, dlaczego jego drużyna po raz siódmy przegrała w PLK. Asseco Gdynia pokonało gości z Lublina 80:65.
- Asseco Gdynia grało z dużą energią od samego początku meczu. U nas tego brakowało. Pozwoliliśmy gospodarzom na zbudowanie takiej przewagi. Nie zrobiliśmy nic, by się im przeciwstawić. Taka postawa zawodników jest dla mnie zaskoczeniem, bo uprzedzałem ich, że Asseco wyjdzie agresywnie nastawione. Ten początek meczu był kompletnie niezgodny z tym, co sobie wcześniej zakładaliśmy - przyznał wyraźnie niezadowolony z postawy swoich zawodników.
Trudno się dziwić frustracji słoweńskiego szkoleniowca. Jego zespół kompletnie zawodzi, prezentując fatalny styl. Zawodnicy popełniają proste błędy w obronie, w ataku grają bardzo indywidualnie. Mowa tutaj o graczach zagranicznych, którzy dość niechętnie dzielą się piłką z Polakami.
Już pierwsza połowa pokazała, jaka różnica dzieli obie ekipy. Po 20 minutach Asseco prowadziło różnicą 24 punktów i było niemal jasne, że gdynianie sięgną po czwartą wygraną w rozgrywkach.
ZOBACZ WIDEO Neapol tęskni za Milikiem. Włosi czekają na powrót Polaka
- Pierwsza połowa była koszmarna w naszym wykonaniu. Brakowało energii i determinacji - dodał Żakelj.
Słoweniec wykorzystał całe 15 minut w przerwie. W mocnych słowach wytłumaczył zawodnikom, co robią źle i co powinni poprawić, by wrócić do gry.
- W szatni wstrząsnąłem drużyną, która obudziła się. Po przerwie ruszyliśmy do walki. Zaczęliśmy agresywnie bronić. Mieliśmy sporo przechwytów, co przekładało się na łatwe punkty w ataku. Na sześć minut przed końcem mieliśmy dziesięć punktów straty i wszystko tak naprawdę było możliwe. Niestety zabrakło nam nieco sił do tego, by jeszcze mocniej zaatakować Asseco Gdynia. Popełniliśmy 2-3 błędy w obronie i to gospodarze wykorzystali. Zasłużenie sięgnęli po zwycięstwo - zakończył Słoweniec.
TBV jest jedną z dwóch drużyn w PLK, które wciąż nie mają na swoim koncie zwycięstwa. Lublinianie już w piątek będą mieli kolejną okazję do wygranej. Rywalem będzie Anwil Włocławek.