Im ciszej jedziesz, tym dalej zajedziesz. Trefl chce zajechać do play-offów

PAP / Adam Warżawa
PAP / Adam Warżawa

4:3 - taki bilans po siedmiu meczach mają koszykarze Trefla Sopot. To całkiem niezły rezultat, tym bardziej, że niektórzy wieszczyli, że drużyna Zorana Marticia będzie dostarczycielem punktów dla innych ekip PLK.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed sezonem dużo mówiło się o Treflu Sopot. Tematem przewodnim była konstrukcja składu. Brak nominalnego środkowego w zespole był sporym zaskoczeniem. Dla trenera Zorana Marticia także. Słoweniec sygnalizował potrzebę zatrudnienia centra. Rozmawiano m.in. z Urosem Nikoliciem, ale klubu nie było stać na serbskiego podkoszowego.

Ostatecznie Trefl Sopot rozgrywki rozpoczął bez klasycznego środkowego. Tę rolę przydzielono Nikoli Markoviciowi, dla którego to debiut na tej pozycji. - Wcześniej grałem na tej pozycji epizody, teraz jestem centrem na pełen etat - mówił Serb.

Trefla, który przed sezonem zgłaszał ambicje na play-offy, wielu obserwatorów widziało na miejscach 10-14. Niektórzy nawet głosili: po czterech meczach nastąpi zmiana trenera. Takie opinie nie dziwiły, bo sopocianie mieli szalenie trudny terminarz na początku rozgrywek: Stelmet (d), BM Slam (w), Rosa (d) i Polski Cukier (w). Cztery porażki były prawdopodobne, ponieważ wszystkie te drużyny były murowanymi kandydatami do gry w "ósemce".

Tymczasem Trefl, skazywany na pożarcie, pokazał charakter. Co prawda przegrał po walce ze Stelmetem BC, ale z kolejnych dwóch meczów wyszedł zwycięsko. Te wygrane umocniły koszykarzy w przekonaniu, że stać ich na walkę z najlepszymi. Wydawało się, że następne zwycięstwa są kwestią czasu.

ZOBACZ WIDEO Justyna Kowalczyk: nie zasłużyłam na półfinał

Sprawę pokrzyżowała jednak kontuzja Filipa Dylewicza. Lider Trefla zmagał się z kontuzją ścięgna Achillesa, która wyeliminowała go z gry na trzy spotkania. W tym czasie żółto-czarni zdołali wygrać tylko jeden mecz. Z Siarką Tarnobrzeg.

Na jego powrót czekała drużyna, ale także sztab szkoleniowy. - To świetny zawodnik. Potrzebujemy go - podkreślał Marković.

Jak ważną postacią jest Dylewicz, pokazał mecz w Starogardzie Gdańskim. Doświadczony podkoszowy zdobył 14 punktów, trafiając w bardzo ważnych momentach meczu.

Zwycięstwo na trudnym terenie na Kociewiu (79:74) znów wlało nową nadzieję w szeregi Trefla Sopot. Czy pozytywny bilans (4:3) sprawił, że trener Martić poczuł ulgę? Słoweńca przecież niektórzy zwalniali na początku sezonu.

- Ja wiem, że terminarz był trudny, ale nie czuję ulgi. Nie mam także satysfakcji z powodu pozytywnego bilansu. Dlaczego? To proste. Jeśli będę mówił, że jestem zadowolony, to wpłynie to na koncentrację zespołu. Ona znacząco się obniży. My chcemy postępować zgodnie z rosyjską maksymą: im ciszej jedziesz, tym dalej zajedziesz - tłumaczy Zoran Martić.

Trefl Sopot chce zajechać do play-offów.

Komentarze (0)