W niedzielnym spotkaniu dziewiątej kolejki Polskiej Ligi Koszykówki Polfarmex Kutno przegrał w hali MOSiR w Radomiu z miejscową Rosą 52:72. Przez 30 minut podopieczni Jarosława Krysiewicza dotrzymywali kroku wicemistrzom Polski, tracąc osiem punktów. W czwartej części gospodarze wrzucili jednak wyższy bieg i "odjechali" rywalom.
- Przyjechaliśmy takim wąskim składem, że mieliśmy spore problemy w tym meczu. Mimo to, o dziwo do końca trzeciej kwarty byliśmy w grze, bo zatrzymać Rosę z takim składem, jakim dysponowaliśmy, to nie lada wyczyn, nie ubliżając oczywiście moim zawodnikom. Graliśmy praktycznie w sześciu, a z taką drużyną jak Rosa, która ma pełną rotację, bez jednego gracza, jest bardzo ciężko - zaznaczył na konferencji prasowej trener Polfarmexu.
Choć, zgodnie z zapowiedziami, do rotacji wrócił Michael Fraser, to przyjezdni musieli sobie radzić bez kontuzjowanych: Grzegorza Grochowskiego, Michała Gabińskiego i Jacka Jareckiego.
Największe zastrzeżenia szkoleniowiec zespołu z Kutna miał do liczby strat popełnionych przez swoich podopiecznych. Zanotowali ich oni 20, przy jedenastu przeciwników. - Gdybyśmy ograniczyli ilość strat, przynajmniej o te osiem, byłoby bardziej wyrównanie - podkreślił.
- Nic więcej nie można dodać. Rosa swoim potencjałem wygrała te zawody, a my robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, żeby się przeciwstawić, na tyle, na ile mieliśmy sił i argumentów sportowych - zakończył Krysiewicz.
ZOBACZ WIDEO Człowiek instytucja. Jubileusz Janusza Czerwińskiego (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}