Michał Baran: Organizacyjnie to ekstraklasa. Teraz my musimy podołać wyzwaniu

Adam Popek
Adam Popek

Jak konkretnie należy zbudować taką atmosferę?

- Małymi kroczkami, od pierwszego treningu. Żarty w szatni, na boisku i tak się kręci. Wiadomo, że lepiej jest tworzyć dobrą chemię, gdy są zwycięstwa. My do każdego występu podchodzimy poważnie, bez lekceważenia, o czym zresztą stale przypomina trener i chcemy jak najlepiej wypełnić powierzoną rolę.

W momencie awansu dla większości z was pierwsza liga nie będzie nowością, zatem przypuszczalnie łatwiej wprowadzicie się do zmagań na tym szczeblu.

- Ja już za nią tęsknię. Tutaj koszykówka wygląda bardziej jak na "wariackich papierach". Dużo biegania, chaotycznej gry, ale wszędzie trzeba się umieć dostosować. Rzeczywiście dla sporej części kolektywu, wracając do wcześniejszej wypowiedzi, to sprawa przejściowa i niebawem możemy rozmawiać będąc już wyżej. Nie chcę, żeby moje słowa zabrzmiały, jakoby awans już znalazł się w naszej kieszeni. Sezon zasadniczy, bowiem ma inną charakterystykę, a faza play off inną.

Jakie wymieniłbyś różnice między pierwszą i drugą ligą?

- Kultura gry. Zawodnicy w wielu przypadkach są bardziej profesjonalni, więcej trenują, są lepiej przygotowani pod konkretnego rywala, nie ma tyle chaotyczności. Oczywiście zdarzą się mecze niczym w drugiej lidze. Tak samo jak czołowe drużyny drugiej ligi bez problemu poradziłyby sobie w pierwszej uwzględniając powyższe aspekty.

W przeciągu całej kariery, które wydarzenia zrobiły na panu największe wrażenie?

- Bez wątpienia uzyskane awanse. Z drugiej ligi do pierwszej razem z Sokołem Łańcut. Bardzo dawno temu. Awans z Siarką Tarnobrzeg do ekstraklasy. Tam stworzyliśmy niesamowity monolit. Powstała grupa przyjaciół i do tej pory się spotykamy. Bardzo ciężką przeprawę mieliśmy w play off, choćby z MKS-em Dąbrowa Górnicza. Wtedy grano tylko do dwóch wygranych. Niesamowity był też ostatni sezon spędzony w Krośnie. Nie pamiętam, kiedy zespół poniósł tylko jedną porażkę w lidze. Podczas play off wielki opór stawiła dopiero Legia Warszawa, gdzie po pierwszym, przegranym meczu w stolicy trzydziestoma punktami bałem się o kolegów czy psychicznie się podniesiemy, a pokazaliśmy niesamowity charakter. Zebraliśmy się wszyscy razem, do hali przyszła niewiarygodna liczba kibiców. Wpuszczali dosłownie wszystkich. I przełamaliśmy!

Najwyraźniej awanse nie są panu obce?

- Łącznie udało mi się cztery razy awansować. Dwa razy do ekstraklasy i dwa razy do pierwszej ligi.

Każdy ma inny smak?

- Oczywiście. Każdy daje niesamowitą radość, bo po to zaczyna się pierwszy trening w sierpniu, stawa cel, a później w maju te myśli się spełniają. 10 miesięcy pracy na treningach z pełnym poświęceniem. A potem szczęście.

Co wy, jako zespół powinniście zrobić, by również w przypadku awansu pozostać na zwycięskiej ścieżce?

- Jeżeli będzie grupa ludzi wspierających się, to mogą być nawet ciężkie momenty. Przetrwamy je i potem będzie łatwiej. Organizacja klubu już reprezentuje ekstraklasę, tylko my musimy naładować się energią i wspierać przez cały czas, żeby osiągnąć cel.

Rozmawiał Adam Popek

Czy R8 Basket Kraków awansuje do I ligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×