Piotr Pamuła: U nas nie ma gwiazd. Każdy musi zapieprzać

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Adrianna Antas / MKS Dąbrowa Górnicza /
Materiały prasowe / Adrianna Antas / MKS Dąbrowa Górnicza /
zdjęcie autora artykułu

- My nie mamy gwiazd w swoim zespole. Musimy zapieprzać i wyrywać zwycięstwa rywalom - mówi Piotr Pamuła, koszykarz MKS-u Dąbrowa Górnicza, który z bilansem 9:6 zajmuje piąte miejsce w tabeli.

[b]

WP SportoweFakty: Takiego Piotra Pamuły jeszcze nie znaliśmy. Dziewięć asyst na trudnym terenie w Słupsku robi wrażenie.[/b]

Piotr Pamuła: Szczerze? Trzeba oddać Parzykowi (Jakub Parzeński - przy. red.), że kończył w tym meczu wszystkie akcje. Był rewelacyjnie dysponowany. Jego występ cieszy, bo bardzo go potrzebujemy pod koszem. Taki gracz robi sporo dobrego dla drużyny po obu stronach parkietu.

MKS Dąbrowa Górnicza potrzebował takiej wygranej na wyjeździe. W tym sezonie wygraliście tylko z Siarką Tarnobrzeg.

- Tak, ale bardziej potrzebowaliśmy zagrać dobre zawody. Ostatnie trzy mecze były kiepskie w naszym wykonaniu. W Koszalinie źle to wyglądało, popełnialiśmy juniorskie błędy. W Słupsku nastąpiło przełamanie. Nie ukrywam, że ja tutaj uwielbiam grać. Atmosfera jest znakomita, przez co koncentracja jest od pierwszej minuty spotkania. Cały zespół tak zareagował.

ZOBACZ WIDEO Grosicki nie pomógł, PSG pokonało Rennes. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]

Po meczu z AZS-em było gorąco?

- Mieliśmy dość długie spotkanie, na którym była otwarta konwersacja pomiędzy zawodnikami i trenerem. Nie siedzieliśmy jak "zbite psy". Każdy mógł zabrać głos. To przełożyło się na pracę na treningach. W meczu w Słupsku było widać kolektyw.

Pamiętam naszą rozmowę na turnieju w Słupsku w okresie przygotowawczym. Wtedy ogrywaliście każdego po kolei, byliście świetnie dysponowani. W sezonie już tak "różowo" nie było. Sporo wpadek i pozycja w środku stawki.

- Początek sezonu w naszym wykonaniu był niezły. Ogrywaliśmy zespoły z czołówki u siebie. Mieliśmy za to problemy na wyjazdach. Przegraliśmy wysoko w Zgorzelcu czy w Ostrowie Wielkopolskim. Ostatnio, nie chcę tego brać za wymówkę, ale mieliśmy 20 dni przerwy w rozgrywkach, do tego doszły kontuzje, choroby i po prostu wypadliśmy z rytmu. Faktem jest, że "daliśmy ciała". Koncentracja spadła, poczuliśmy się za pewni w meczach z Krosnem i Koszalinem. Pomyśleliśmy sobie, że możemy do tych rywali podejść na 80 procent...

[b]

W ten sposób nie da się wygrać w PLK.[/b]

- Dokładnie, tym bardziej, że my nie mamy gwiazd w swoim zespole. Musimy zapieprzać i wyrywać zwycięstwa rywalom. Mam nadzieję, że w ten sposób będziemy grali do samego końca.

Czy jesteście takim zespołem, w którym wszyscy muszą zagrać na dobrym poziomie, żeby myśleć o wygranej?

- Tak. W ataku może komuś nie iść, ale w obronie musimy wszyscy szarpać.

Ostatnio przewinął się temat pozostania trenera Anzulovicia na dłużej w Dąbrowie Górniczej. Co może pan powiedzieć o współpracy z tym szkoleniowcem?

- Wiadomo, że są lepsze i gorsze dni, ale ja nie narzekam na współpracę z tym trenerem. To świetny szkoleniowiec, który jest bardzo dokładny. Zwraca uwagę na detale. Cieszę się, że jest taka opcja, bo stabilizacja w sporcie jest bardzo ważna.

Rozmawiał Karol Wasiek

Źródło artykułu:
Czy MKS Dąbrowa Górnicza to zespół na miarę gry o medale?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (0)