Już od pierwszych minut sobotniej potyczki w Starogardzie Gdańskim można było zauważyć, że będzie to zupełnie inne spotkanie Polpharmy, niż to przed tygodniem z Rosą Radom.
Podopieczni Mindaugasa Budzinauskasa nie przestraszyli się lidera PLK, grali agresywnie w obronie, przede wszystkim nie zawodził ich także atak. Już w pierwszej kwarcie Anthony Miles aż trzykrotnie trafił zza linii 6,75, swoje robili także podkoszowi Martynas Sajus i Uros Mirkovic, dzięki czemu Farmaceuci do przerwy prowadzili 13 punktami.
Po powrocie z szatni torunianie nie przebudzili się. Co więcej, na parkiecie w dalszym ciągu dominowała wyłącznie Polpharma, która miała nawet 23 "oczka" przewagi nad wyżej sklasyfikowanym rywalem. Starogardzianom nieco spadła koncentracja w czwartej kwarcie, ale ich dwunaste zwycięstwo w sezonie ani przez chwilę nie było zagrożone.
Niekwestionowanym bohaterem sobotniego pojedynku na Kociewiu okazał się Anthony Miles. Kibice przecierali oczy ze zdumienia patrząc na grę Amerykanina, gdyż był on niemal wszędzie. Rzucał, zbierał, asystował. Łącznie zawodnik zza oceanu zanotował 27 punktów, 8 zbiórek i 3 przechwyty, które dały mu wysoki wskaźnik eval 31. Miles skomentował swój występ podczas konferencji prasowej.
- Od początku zagraliśmy bardzo agresywnie i bardzo dobrze - mówił - Byliśmy świetnie przygotowani do tego meczu, co jest zasługą trenera. Jestem bardzo zadowolony, że pokonaliśmy drużynę z absolutnego topu. Gratulacje należą się całemu zespołowi, ale też kibicom. Teraz musimy myśleć już o kolejnym spotkaniu z Treflem Sopot - podkreślił Amerykanin.
ZOBACZ WIDEO: Oktawia Nowacka: chciałam się poddać, to były bardzo ciężkie dni