Pomimo kilku dobrych fragmentów meczu w Dąbrowie Górniczej, Siarka schodziła do szatni z porażką różnicą aż 29 punktów. Co prawda Zbigniew Pyszniak przekonuje, że końcowy wynik nie oddaje tego, co wydarzyło się na parkiecie.
- Co można powiedzieć o takim meczu. Szkoda, że wynik nie odzwierciedla przebiegu całego spotkania - komentuje trener i prezes w jednej osobie.
Siarka już po pierwszej kwarcie przegrywała wyraźnie (7:22). - Początek mieliśmy naprawdę słaby. Potem udało się jednak włączyć do gry i zejść na dziesięć punktów - komentuje.
Straty i problemy pod koszem - to były główne powody, przez które tarnobrzeżanie od początku musieli gonić wynik. - Wiedzieliśmy, że MKS ma przewagę wzrostu, którą na początku meczu wykorzystali. Szkoda, że mieliśmy na początku dużo strat, takich prostych jak ja to mówię, z których Dąbrowa zdobywała punkty komentuje Pyszniak.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Zaskoczyliśmy tym przeciwnika
Pomimo bardzo niekorzystnego wyniku Siarka zebrała się jeszcze do walki. - W drugiej połowie mieliśmy moment dobrej gry. Zaczęliśmy nieźle bronić, rzut zaczął wpadać. I gdy wydawało się, że dojdziemy i zaczniemy równorzędną walkę, znowu przyszły proste straty - komentuje trener tarnobrzeskiej ekipy.
Na początku czwartej kwarty MKS prowadził "tylko" 65:54. W tym momencie wrzucił jednak wyższe obroty, a zza łuku odpalił Marcin Piechowicz, który w chwilę trafił trzy razy zza linii 6,75
- Gratuluję Piechowiczowi, bo jego celne trójki sprawiły, że MKS odskoczył. Nie liczyliśmy, że on będzie tak trafiał, a tu trzy jego trójki niemal z rzędu i było po meczu - zakończył Zbigniew Pyszniak.
Siarka po porażce w Dąbrowie Górniczej legitymuje się bilansem 4 zwycięstw i 22 porażek. To sprawia, że zajmuje ostatnie 17. miejsce w ligowej tabeli PLK.