[b]
Karol Wasiek, Wirtualna Polska: Czy prawdą jest, że Michał Gabinski zakończył już sezon 2016/2017?[/b]
Michał Gabiński, koszykarz Polfarmeksu Kutno: Tak. 18 kwietnia w Warszawie mam zabieg operacyjny. Będę miał usuwaną wyrośl kostną w prawej stopie. Kontuzja sprawiła, że byłem mocno ograniczony na boisku. Trzeba powiedzieć jasno: od miesiąca grałem na jednej nodze.
Dlaczego nie zdecydował się pan szybciej na zabieg?
Wiadomo jaka sytuacja była w Kutnie. Drużyna ma problemy organizacyjne. Mieliśmy dobre mecze i walczyliśmy w każdym spotkaniu. Jako sportowiec chciałem pomagać zespołowi jak najdłużej, bo wiadomo było, że nie mamy środków na wzmocnienia, a każdy zawodnik w naszej sytuacji był bardzo ważny.
ZOBACZ WIDEO Katarzyna Kiedrzynek: Trener reprezentacji mnie zszokował, łzy poleciały mi z oczu
Dużo pan ryzykował? Jak lekarze patrzyli na całą sytuację?
Musiałem grac na środkach przeciwbólowych. Mimo wszystko były mecze, w których praktycznie kulałem. Lekarz dał mi specjalny program, który przygotowywał mnie do wysiłku i zmniejszał ryzyko pogłębienia kontuzji.
[b]
Mimo kontuzji - całkiem nieźle sobie pan radził na boisku.[/b]
Miałem duże pretensje do swojej gry w obronie. Wszyscy trenerzy przygotowują swoje zespołu do meczu i oglądają przeciwników, więc jeżeli ktoś zauważył moje problemy to było ciężko. Chciałbym pomagać bardziej. Drużyna ani przez chwile się nie poddała, a problemów nie brakowało. Trzeba to powtarzać na każdym kroku.
Miał pan już dość środków przeciwbólowych?
Zdecydowanie. Pora zadbać o swoje zdrowie.
Nie jest tajemnicą, że Polfarmex ma problemy finansowe. Czy może pan liczyć na pomoc klubu w sprawie zabiegu?
Pomaga mi doktor Jaroszewski i jemu bardzo dziękuję. Chciałbym po operacji wrócić jak najszybciej do zdrowia, a do tego potrzebna jest rehabilitacja - może tutaj będę mógł liczyć na pomoc klubu. Czas pokaże.
Kiedy będzie pan gotowy do gry?
W lipcu powinienem być gotowy, więc mam nadzieję, że jak co roku pojadę na camp Getbetter, żeby jak najlepiej przygotować się do przyszłego sezonu.
[b]
Jakie wnioski wyciąga pan z tego sezonu?[/b]
Trudne pytanie. Myślę, że gdyby nie problemy, które trwały cały rok, koniec byłby inny. Każdy musi popatrzeć na siebie, bo zawsze można było podjąć inne decyzje, ale zawodnikom, którzy zostali w Kutnie należy się szacunek.
Mimo że sportowo ten zespół miał duże braki, to na pewno zostawił dużo serca na parkiecie. Liczy się rezultat, bo taki jest sport - czasami bardzo brutalny i z tą sportową porażką trzeba sobie poradzić i nie ma co chować głowy w piasek. To nam się nie udało, ale naprawdę walczyliśmy z wieloma przeciwnościami, nie tylko z przeciwnikiem na parkiecie.
Czemu pan nie poszedł drogą kolegów i nie odszedł z Kutna?
- Była taka możliwość, ale zdecydowałem się zostać. Liczyłem, że sytuacja się poprawi. Przeprowadzka z małym dzieckiem też nie byłaby łatwa. Zaraz potem zacząłem odczuwać stopę, wiec byłoby nieuczciwe podpisać umowę będąc nie do końca sprawnym. Wydaje mi się, że zachowałem się przyzwoicie.
Problemy finansowe klubu frustrowały?
- Bardzo, bo w połączeniu z problemami sportowymi i zdrowiem była to mieszanka wybuchowa. Do tego odejście zawodników, brak regularnych wypłat. Wszystko to sprawia, że myślenie tylko o meczu nie jest łatwe.
Czy o tych problemach można mówić w czasie przeszłym?
- Nie. Zaległości rosną. Klub stara się pozyskać środki. Ja, jak i moi koledzy czekamy na efekty tej pracy.