Rodzinny dramat koszykarza NBA. Przez 27 lat nie wiedział, co się stało z jego matką
Telefon, który zmienił jego życie
Wszystko zmieniło się we wrześniu ubiegłego roku. To wtedy otrzymał pierwszy telefon od doktora Jasona Grahama z Głównego Departamentu Medycznego w Nowym Jorku. Foye został poproszony o opowiedzenie o swojej matce. Następnie padło pytanie, czy podda się testom DNA. Zgodził się i w jego głowie pojawiła się myśl, że być może odnaleziono kobietę, na którą czekał od tylu lat. Łudził się nawet, że być może ona żyje.
- To ona Randy... To ona! - usłyszał w słuchawce kilkanaście dni później.
Okazało się, że na Brooklynie jest pochowana kobieta, która jest jego matką. Regina Diane Foye zmarła w styczniu 1990 roku, a więc niedługo po zaginięciu. Jej ciało znaleziono w opuszczonym budynku, w którym sprzedawano narkotyki. Zmarła z przedawkowania.
W tej historii jest jeden zbieg okoliczności, który daje do myślenia. Ciało matki Randy'ego odnaleziono na Brooklynie, a w tym czasie on był zawodnikiem zespołu Brooklyn Nets. Koszykarz nie zdawał sobie sprawy, że kilka kilometrów od hali, w której gra, leży kobieta, której szukał niemal całe życie.
- To przeznaczenie. Nigdy nie potrafiłem się z tym pogodzić. To tak, jakby wielką ranę zaklejać plastrem, ale ona nigdy się nie goiła. Teraz w końcu rozpocząłem proces leczenia. Teraz już wiem, że nie odeszła od nas. Była przy nas cały czas, ale popełniła mały błąd, który kosztował ją życia - mówi.
14 maja w Stanach Zjednoczonych obchodzono Dzień Matki. Randy Foye po raz pierwszy od 1989 roku spędził go ze świadomością, jaki los spotkał jego mamę. Z rodziną odwiedził grób i w końcu potrafił odpowiedzieć sobie na wszystkie pytania.