Prezes Asseco Gdynia: Lepiej mieć niższy budżet, ale realny

- W PLK niestety niepłacenie na czas powoli staje się normą. Wiele klubów jest zadłużonych. U nas tego nie będzie. Wolę mieć niższy budżet, ale prawdziwy - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Przemysław Sęczkowski, prezes Asseco Gdynia.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
PAP / Bartłomiej Zborowski
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Który zawodnik był królem strzelców sezonu zasadniczego?

Przemysław Sęczkowski, prezes Asseco Gdynia: Krzysztof Szubarga.

Kto był najlepszym Polakiem?

Wiadomo - Krzysztof Szubarga.

Warto było kilka miesięcy zaryzykować i podać mu rękę w trudnym momencie.

Zdecydowanie. To był strzał w dziesiątkę. I tu nie chodzi tylko o kwestię sportową, ale także osobowościową. Krzysiek był dużym wsparciem dla drużyny. On jest świetnym człowiekiem. Rzadko spotyka się takich ludzi, którzy żyją koszykówką, a z drugiej strony mają normalny, zdystansowany stosunek do życia.

W trakcie sezonu miał inne oferty, ale nie odszedł. Mówił wtedy wprost: zostaję, bo to w Asseco Gdynia mi zaufano.

Jak kluby zobaczyły, że po kontuzji doszedł do siebie i wrócił na wysoki poziom, to zaczęły dzwonić i składać różne propozycje. Krzysiek zachował się bardzo fair wobec nas. Jestem mu za to wdzięczny. Cieszę się, że wspólnie przepracowaliśmy cały sezon.

ZOBACZ WIDEO: Michał Kwiatkowski: To był dla mnie szok. Długo nie będę mieć takiego przeżycia

Teraz sytuacja jest nieco inna.

To prawda. Ale nawet jak z Krzyśkiem się nie porozumiemy z powodów finansowych, to będę mu życzył wszystkiego najlepszego. Bardzo mu kibicuję. Podobnie Filipowi Matczakowi. Pamiętajmy, że oni są profesjonalnymi koszykarzami i nie możemy oczekiwać od nich tego, że za mniejsze pieniądze będą u nas grali za wszelką cenę. To jest ich zawód, oni z tego żyją - muszą utrzymać rodziny. A kariera nie trwa wiecznie.

Odejście Matczaka do Zielonej Góry rozzłościło kibiców. Pojawiło się sporo negatywnych komentarzy.

Myślę, że niektórzy kibice nie rozumieją, a może nie chcą zrozumieć tego, co komunikujemy od wielu miesięcy. Asseco Gdynia dzisiaj to nie jest Prokom Trefl, Asseco Prokom. To jest zupełnie inny czas, inne cele, inna drużyna. Zupełnie inny koncept. Mamy jeden z najniższych budżetów w lidze. Chcemy przeznaczyć te pieniądze na budowę młodej, polskiej, lokalnej drużyny.

Tak jak kiedyś pokazaliśmy, że polska koszykówka może być na poziomie europejskim i odnieść spore sukcesy, to tak teraz chcemy udowodnić, że polską drużyną można rywalizować w PLK. Czasy się zmieniły. Warto dodać, że Polski Związek Koszykówki jest w takim stanie, na takim etapie organizacji, że polska drużyna nie gra w Eurolidze. Nawet Stelmet, który jest mistrzem, nie może wystąpić w tych rozgrywkach.

Czyli są możliwe kolejne odejścia z zespołu.

Tak, ponieważ naszym celem jest promowanie zawodników. Najlepszym przykładem jest Przemysław Żołnierewicz. Jeśli ktoś mu zaproponuje duże pieniądze, grę w fajnej drużynie, walkę o medale, to będziemy się z tego powodu cieszyć i go wspierać. Będziemy mogli z podniesionym czołem powiedzieć: to jest nasz wychowanek.

To prawda, że w przyszłym sezonie celem będzie walka o play-off?

Tak, ale jesteśmy realistami - w tym sezonie 12 ekip walczyło o miejsce w play-off. To pokazuje, że poziom się wyrównał.

Kilku polskich zawodników zgłasza akces do gry w Asseco Gdynia. Chyba coraz częściej spotykacie się z taką sytuacją?

To super informacja. Nie zamykamy drzwi przed młodymi chłopakami, którzy chcą stać się koszykarzami, a następnie trafić do silniejszych zespołów. Mam też taką nadzieję, że nasza robota przełoży się na to, że kilku zawodników zagra w reprezentacji Polski.

Czy oddanie ligi w ręce klubów to dobry pomysł?

Jako wiceprezes zarządu komercyjnej firmy Asseco zawsze powiem, że to co jest sterowane komercyjnymi zasadami rynku jest lepsze. To najlepsza metoda. Czuję pewien niedosyt, bo tak naprawdę nie wiem, w którą stronę jako liga chcemy podążać. Czy to ma być liga zawodowa? Jeśli nawet jest taki pomysł, czy to jest możliwe do spełnienia? Spójrzmy na Euroligę. Jordi Bertomeu znalazł silnego sponsora - tym ruchem ustabilizował rozgrywki. Drużyny stopniowo musiały podnosić budżety, które są dokładnie weryfikowane. Nie chcę nikomu wypominać, ale w PLK tego nie ma. U nas niestety niepłacenie na czas powoli staje się normą. Wiele klubów jest zadłużonych. Nie możemy iść w tę stronę.

W Asseco Gdynia jest inna filozofia. Wolę mieć niższy budżet, ale prawdziwy. Nie można robić tak, że kontraktuje się zawodników, a później im się nie płaci na czas, bo coś się źle policzyło. Tego nie akceptuję. Nawet jak ta filozofia przyczyni się do zwycięstwa w jednym sezonie. Tego w Asseco Gdynia nigdy nie będzie. Prędzej zamkniemy klub, niż mielibyśmy żyć na kredyt.

Uspokójmy kibiców - nikt o tym nie myśli.

Oczywiście. Należy rozwiać wszelkie wątpliwości: nikt nie chce zamykać klubu, nikt go nie chce także przenosić do Rzeszowa. Powiem więcej, to prezes Adam Góral w głównej mierze był pomysłodawcą tego, żebyśmy grali samymi Polakami w lidze. Tym ruchem chciał wszystkim pokazać, że jest duże zaplecze młodych ludzi, których trzeba uczynić zawodnikami. To nie jest praca na rok czy dwa lata. Trzeba mieć 5-10-letnią perspektywę, żeby to merytorycznie budować. Podobnie działania prezes Góral wykonuje w Asseco Resovii, ale i w biznesie.

Czy model Asseco Gdynia to przykład do naśladowania dla innych w PLK?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×