23-latek miniony sezon rozpoczął w Asseco Gdynia, lecz w trakcie rozgrywek zmienił klubowe barwy. Filip Matczak w połowie marca podpisał 3,5 letni kontrakt ze Stelmetem BC Zielona Góra, z którym w sobotę wywalczył czwarte w historii zielonogórskiego klubu mistrzostwo Polski.
- Uważam, że ten sezon był dla mnie naprawdę udany. Przed zmianą klubu czułem, że to już jest odpowiedni moment i chcę przejść do nowej-starej drużyny, zobaczyć to wszystko od środka i nawiązać do koszykówki, którą prezentował Stelmet BC. W play-off może nie było wielu okazji, by prezentować się na parkiecie, ale dołożyłem swoją cegiełkę do zespołu. Gdy przyszedłem, kontuzje miał Przemek Zamojski, a ja starałem się wnieść jak najwięcej - powiedział Matczak.
Wychowanek klubu z Winnego Grodu w minionym sezonie zagrał w 19 meczach Stelmetu BC. Na parkiecie spędzał średnio nieco ponad 11 minut, notując w tym czasie 3,2 punktu. - Nie ma się co oszukiwać, że byłem świadomy, jak zbudowana jest drużyna, jacy są zawodnicy i że nie będzie lekko o minuty. Wiadomo, że nie jest łatwo siedzieć i oglądać mecze z boku, bo każdy chce dla siebie i drużyny jak najwięcej. Każdy chce grać i się rozwijać, a tym bardziej ja, bo nie jestem wiekowy. Wiem, że mogę wnieść więcej do takiego zespołu. Bardziej żałuję, że nie mogłem dorzucić większej cegiełki, ale to, co mogłem, starałem się wnieść - przyznał koszykarz występujący na pozycji rozgrywającego.
Doświadczenie nabyte w barwach Stelmetu BC w zakończonym sezonie z pewnością zaprocentuje w przyszłości. - Nie myślę jeszcze o przyszłym sezonie. Na razie skończył się ten, który był dla mnie owocny. Byłem w najlepszej drużynie w Polsce, trenowałem, grałem, wiele doświadczyłem. Na pewno ten okres wyjdzie mi na plus. Trzeba spoglądać z takiej perspektywy - skomentował Filip Matczak.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica ponownie za kierownicą F1. Kulisy wielkiego powrotu Polaka