Niuanse zadecydowały o porażce Stelmetu BC w Stambule

WP SportoweFakty / Grzegorz Jędrzejewski / Na zdjęciu: Filip Matczak
WP SportoweFakty / Grzegorz Jędrzejewski / Na zdjęciu: Filip Matczak

Stelmet BC we wtorkowym starciu Ligi Mistrzów walczył jak mógł, ale koniec końców musiał uznać wyższość Besiktasu Stambuł. O porażce mistrzów Polski (60:65) zadecydowały niuanse.

Drużyna prowadzona przez Artura Gronka, mimo kłopotów na początku wtorkowego spotkania w Stambule, nie zamierzała się poddawać. Stelmet BC Zielona Góra rozkręcał się z każdą minutą, wychodząc w końcu na prowadzenie. Błędy w samej końcówce meczu sprawiły jednak, że mistrzowie Polski przegrali z Besiktasem 60:65.

- Wiadomo, że początek meczu nie był taki, jakbyśmy chcieli, ale jednak bardziej szkoda końcówki. Mieliśmy przewagę, którą można było obronić. Zabrakło niewiele - może były za szybkie decyzje, jakieś straty. Szkoda tego spotkania, bo można je było "wyciągnąć" i wyjechać ze Stambułu ze zwycięstwem - przyznał w rozmowie z Radiem Zielona Góra Filip Matczak.

Stelmetowi BC należy oddać to, że walczył jak równy z równym z faworyzowanym Besiktasem. Choć po pięknej walce, porażka jest jednak porażką. - Na boisku była walka po obu stronach. To na pewno nie był lekki mecz, ani dla nas, ani dla Besiktasu. Turcy pokazali, jak się u nich gra, a my im oddawaliśmy. Myślę, że nasza gra wyglądała nieźle - dodał reprezentant Polski.

ZOBACZ WIDEO: Ogromny projekt Kusznierewicza. Cały świat będzie podziwiał Polaków

Źródło artykułu: