Udany powrót Michała Nowakowskiego do Szczecina. "Sporo godzin spędziłem w tej hali"
- King w tym roku jest mocną drużyną. Spodziewaliśmy się, że będą grali bardzo dobrze u siebie - mówi koszykarz Anwilu Włocławek, Michał Nowakowski. Jego zespół zdobył Arenę Szczecin zwyciężając 85:70.
Dla podkoszowego był to sentymentalny powrót, bo w Kingu Szczecin występował w latach 2015-2017. - Grało mi się bardzo dobrze, ponieważ kosze mam obrzucane. Sporo godzin spędziłem w tej hali. Szczególnie z Pawłem Kikowskim rzucaliśmy tutaj do upadłego. Cieszę się bardzo, że przyjechałem z nowym zespołem i udało nam się wygrać na trudnym terenie - komentuje koszykarz Anwilu Włocławek.
Przeciwko byłej drużynie zdobył 12 punktów z czego aż osiem w kluczowych momentach czwartej kwarty. W ten sposób walnie przyczynił się do kolejnego sukcesu rottweilerów. - Najważniejsze, że wygraliśmy. Jestem bardzo szczęśliwy, że dołożyłem do tego jakąś cegiełkę - skromnie przyznaje nasz rozmówca.
Dla Anwilu obecny sezon jest udany. Ten zespół wygrał 11 z 13 meczów i przez cały czas jest w czołówce tabeli. - Mam nadzieję, że taki bilans się utrzyma jak najdłużej. Szkoda spotkań w Dąbrowie Górniczej i Zgorzelcu, ale wszystko przed nami. Będą rewanże. Nie mogę się ich doczekać - odpowiada Michał Nowakowski, dla którego przenosiny do Anwilu okazały się dobrym wyborem.
Na parkiecie spędza średnio po 19 minut. W tym czasie zdobywa 8,9 punktu i dokłada 3,1 zbiórki. Jak w przypadku większości nowych koszykarzy początki nie były jednak łatwe. - Okres przygotowawczy był naprawdę trudny, ale przetrwałem to. Trener ma bardzo dużo taktyki. Zwraca uwagę na wiele detali. Musiałem się do tego zaadoptować. Cieszę się, że to w miarę szybko poszło - ocenia podkoszowy lidera PLK.
ZOBACZ WIDEO Wilfredo Leon już chce mówić po polsku. "Wywiadem w naszym języku zaskoczył wszystkich"