Choć sobotni hit PLK był wyrównany to Anwil Włocławek kontrolował sytuację. Utrzymywał niewielką przewagę a w decydujących momentach powiększył prowadzenie do bezpiecznych rozmiarów. - Trener nas uczulał, że ten mecz będzie bardzo ważny, bo King Szczecin wygrał pięć spotkań z rzędu. Podeszliśmy do tego pojedynku skoncentrowani. Ciężko się grało w pierwszej połowie, bo King się trzymał bardzo dobrze. Dopiero pod koniec meczu nam się udało odskoczyć na bezpieczną odległość. Mimo, że idą święta mieliśmy podejść do tego spotkania na 110 proc. Cieszę się, że tak się stało, bo nawet w trzeciej kwarcie wynik był jeszcze na styku. W czwartej kwarcie udało nam się odjechać - analizuje Michał Nowakowski.
Dla podkoszowego był to sentymentalny powrót, bo w Kingu Szczecin występował w latach 2015-2017. - Grało mi się bardzo dobrze, ponieważ kosze mam obrzucane. Sporo godzin spędziłem w tej hali. Szczególnie z Pawłem Kikowskim rzucaliśmy tutaj do upadłego. Cieszę się bardzo, że przyjechałem z nowym zespołem i udało nam się wygrać na trudnym terenie - komentuje koszykarz Anwilu Włocławek.
Przeciwko byłej drużynie zdobył 12 punktów z czego aż osiem w kluczowych momentach czwartej kwarty. W ten sposób walnie przyczynił się do kolejnego sukcesu rottweilerów. - Najważniejsze, że wygraliśmy. Jestem bardzo szczęśliwy, że dołożyłem do tego jakąś cegiełkę - skromnie przyznaje nasz rozmówca.
Dla Anwilu obecny sezon jest udany. Ten zespół wygrał 11 z 13 meczów i przez cały czas jest w czołówce tabeli. - Mam nadzieję, że taki bilans się utrzyma jak najdłużej. Szkoda spotkań w Dąbrowie Górniczej i Zgorzelcu, ale wszystko przed nami. Będą rewanże. Nie mogę się ich doczekać - odpowiada Michał Nowakowski, dla którego przenosiny do Anwilu okazały się dobrym wyborem.
Na parkiecie spędza średnio po 19 minut. W tym czasie zdobywa 8,9 punktu i dokłada 3,1 zbiórki. Jak w przypadku większości nowych koszykarzy początki nie były jednak łatwe. - Okres przygotowawczy był naprawdę trudny, ale przetrwałem to. Trener ma bardzo dużo taktyki. Zwraca uwagę na wiele detali. Musiałem się do tego zaadoptować. Cieszę się, że to w miarę szybko poszło - ocenia podkoszowy lidera PLK.
ZOBACZ WIDEO Wilfredo Leon już chce mówić po polsku. "Wywiadem w naszym języku zaskoczył wszystkich"