Drużyna Rosy kontynuuje zwycięską passę. Po pokonaniu zespołów z czołówki tabeli Energa Basket Ligi - Stelmetu, Polskiego Cukru i MKS-u - w środowy wieczór radomianie odnieśli czwartą wygraną z rzędu, ogrywając na wyjeździe AZS Koszalin 92:85. Tym samym zrewanżowali się niewygodnemu rywalowi za sensacyjną porażkę z pierwszej rundy. Ponownie nie było jednak podopiecznym Wojciecha Kamińskiego łatwo.
Po pierwszej kwarcie wynik wynosił bowiem 23:23, a po kolejnych dziesięciu minutach to gospodarze prowadzili trzema punktami. W trzeciej części przyjezdni z nawiązką odrobili straty, by postawić kropkę nad "i" w ostatniej odsłonie. - To był jeden z naszych najtrudniejszych meczów, biorąc pod uwagę trzy zwycięstwa z rzędu, które odnieśliśmy przed spotkaniem w Koszalinie - nie ukrywał Michael Fraser. - Te wygrane zbudowały nas jako drużynę, którą powinniśmy być od początku sezonu. Rywale pokazali serce do walki, nieustępliwość i mogli nas pokonać - dodał środkowy.
- Udowodniliśmy jednak swoją wartość w kluczowych momentach i potwierdziliśmy cel, do którego zmierzamy, a są nim play-offy. Jesteśmy utalentowanym i walecznym zespołem. Trener dobrze nas prowadzi i zmierzamy właściwą drogą - podkreślił Kanadyjczyk, który "otarł się" o double-double, notując 11 punktów i osiem zbiórek. Ponadto miał dwa bloki.
33-latek staje się coraz ważniejszą postacią w Rosie. Regularnie wybiega w pierwszej "piątce", a co najważniejsze, daje drużynie dużo energii pod obydwoma koszami, walcząc zaciekle. Doskonale uzupełnia więc braki, które były widoczne we wcześniejszej fazie rozgrywek.
Zespół z Radomia jest już szósty w tabeli. Legitymuje się bilansem 15-11, a w najbliższym meczu może przedłużyć serię zwycięstw do pięciu. Podejmie bowiem kiepsko radzące sobie w tym sezonie Miasto Szkła Krosno. W przypadku Rosy realne jest jeszcze zajęcie miejsca nawet w czołowej "czwórce" po sezonie zasadniczym.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie poznałbyś tego grubasa. Był znanym napastnikiem