I liga: Michael Hicks da beniaminkowi ekstraklasę? Gracz R8 Basket wraca do formy

Materiały prasowe / R8 Basket Kraków / Na zdjęciu: Michael Hicks
Materiały prasowe / R8 Basket Kraków / Na zdjęciu: Michael Hicks

Po nie do końca udanym początku sezonu i kilku nieplanowanych wpadkach, R8 Basket AZS Politechnika Kraków w ostatnim czasie spisuje się nieco lepiej. Czy beniaminka stać na awans do Energa Basket Ligi?

Do celu małymi krokami?

To pytanie pozostanie niewiadomą na pewno przez jakiś czas. Play-offy dopiero się bowiem rozpoczną, a jak doskonale wiadomo, rządzą się one własnymi prawami. Są też przede wszystkim czasem weteranów, a tych w czołowych ekipach I ligi nie brakuje. Na dobrą sprawę w każdym klubie, który znajdzie się w play-offach, znaleźć można kogoś z przeszłością w ekstraklasie. Kilku bardzo doświadczonych zawodników ma R8 Basket AZS Politechnika.

Beniaminek już przed sezonem otwarcie mówił, że jego cel jest jasny - awans. Początkowo niektórzy pukali się w głowę, patrząc na grę krakowskiej drużyny, bowiem bardzo szybko okazało się, że I liga to zupełnie inne realia niż szczebel niższy, który zespół z Małopolski wygrał w cuglach. Czas jednak działał - i nadal działa - na korzyść R8 Basket, bowiem runda spotkań rewanżowych to już zupełnie inne granie w wykonaniu tej ekipy.

Druga runda o niebo lepsza

W nowym roku krakowianie wygrali jak na razie 11 spotkań, przegrali natomiast 4 razy. Należy jednak wziąć pod uwagę to, że tylko porażka z Sokołem Łańcut była znaczna. W Stargardzie beniaminek poległ zaledwie trzema "oczkami" (78:81), a w meczach z Energa Kotwicą (82:83) i z GKS-em (81:83) także niewiele brakowało mu do zwycięstw. Jeśli jednak plany walki o ekstraklasę mają się ziścić, potrzebna będzie doskonała dyspozycja Michaela Hicksa.

Paradoks polega na tym, że w I rundzie, kiedy generalnie R8 Basket radził sobie słabiej, doświadczony rzucający prezentował się lepiej. Teraz jest nieco odwrotnie, jednak aby ekstraklasa zawitała pod Wawel, dobra dyspozycja Hicksa, jak i całego zespołu, musi iść w parze. W ostatnim meczu w Bydgoszczy (triumf 86:81), 34-letni zawodnik pokazał próbkę swoich umiejętności. Nie ma się co oszukiwać - nieźle radząca sobie ostatnio Enea Astoria wygrałaby ten mecz, gdyby nie właśnie rewelacyjny Amerykanin z polskim paszportem.

Po spotkaniu świetny występ rywala, a prywatnie dobrego kolegi skomentował Dorian Szyttenholm. - Dwoiliśmy się i troiliśmy na Michaela, ale miał po prostu swój dzień - ewidentnie. Potrafił sam sobie wykreować pozycję, trafiając nawet z 9 metra - stwierdził bydgoski podkoszowy. - Chcieliśmy go odciąć, ale się to nie do końca udało - dodał z kolei trener Enea Astorii, Konrad Kaźmierczyk.

Liderów nie brakuje. Hicks główną kartą przetargową?

Hicks w całym meczu zdobył 31 punktów, z czego dokładnie połowę swoich prób dystansowych (7 z 14) umieścił w koszu. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że żadnego rzutu nie oddawał z otwartej pozycji. Miał jednak na tyle dobry dzień, że nawet mocno kryty, trafiał jak natchniony. A co najważniejsze, w ostatniej kwarcie, kiedy przecież ważyły się losy spotkania, celnie z dystansu przymierzył trzykrotnie, myląc się raz. Właśnie po tym poznaje się prawdziwych liderów.

Kilka dni wcześniej także zagrał jak w transie, kiedy to w wysoko wygranym starciu z WKS Śląskiem (95:75), trafił swoje wszystkie cztery próby z dystansu. Z tak grającym Hicksem, podopieczni Marcina Kękusia muszą być traktowani jako jeden z faworytów, bowiem na jego rzuty z 9 metra nie ma odpowiedzi. We wcześniejszych starciach II rundy wiodło mu się różnie. Mecze lepsze przeplatał z występami w zasadzie bezbarwnymi. Ostatnio jednak znów powrócił do bycia pierwszoplanową postacią w swoim teamie. A należy mieć też na uwadze to, że sam przecież nie gra i ma obok doświadczoną gwardię - Kubę Dłuskiego, Marcina Malczyka, Patryka Pełkę czy Michała Barana.

Może zatem i R8 Basket nie jest głównym kandydatem do awansu, zważywszy na świetną formę Spójni, odradzającą się po kryzysie Jamalex Polonię czy też niewygodnego dla krakowian Sokoła Łańcut, niemniej ekipę spod Wawelu na pewno stać na wiele. A czy na awans? Atuty ku temu na pewno są. Najbliższe tygodnie pokażą więc, czy pójdzie to w parze z wynikami.

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Musimy dużo poprawić

Źródło artykułu: