- Praca, jaką wykonuję przy tych wszystkich wydarzeniach z naszą drużyną w tym sezonie, po tylu kontuzjach, zmianach kadrowych, jest bardzo ważna. Po tym wszystkim wciąż utrzymuję zespół na powierzchni, więc oddałbym głos na siebie - tłumaczy LeBron James.
Trudno nie zgodzić się z LeBronem. Cleveland Cavaliers mieli fatalny moment w sezonie zasadniczym. W 75 spotkaniach doznali aż 30 porażek i nie mają już szans na pierwsze lub drugie miejsce w konferencji wschodniej.
Na dodatek w lutym doszło do prawdziwej rewolucji kadrowej. W trakcie jednego dnia z drużyny odeszło (6)! zawodników, a w ich miejsce pojawiło się wielu innych. Potrzeba czasu, aby zespół złapał odpowiedni styl gry.
Mimo zawirowań, James prezentuje się fantastycznie. Notuje średnio 27,4 punktu, 8,6 zbiórki oraz 9,1 asysty na spotkanie. Świetna jest również jego skuteczność na poziomie 55 procent. - To jest mój najlepszy sezon, patrząc na wszystkie aspekty gry - tłumaczy.
- Na tym etapie mojej kariery próbuję po prostu przełamać schemat, zmienić narrację na temat możliwości zawodników grających 15 sezon w lidze. Chcę dokonywać rzeczy, które jeszcze nigdy nie miały miejsca - dodaje.
33-latek prawdopodobnie nie zdobędzie jednak nagrody MVP. Zdecydowanym faworytem jest James Harden, który rozgrywa fantastyczny sezon w barwach Houston Rockets, prowadząc zespół do najlepszego bilansu w lidze. Jego statystyki są jeszcze lepsze: 30,7 punktu, 5,4 zbiórki oraz 8,7 asysty.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Eugenie Bouchard chce zostać modelką!