Stało się, po blisko 17 latach. Toronto Raptors przerwali czarną serię dziesięciu porażek w meczach otwarcia i wreszcie rozpoczęli play-offy od zwycięstwa, pokonując Washington Wizards 114:106. Ale ekscytacji w ich szeregach nie było, bo i styl pozostawiał wiele do życzenia. - To nie w porządku. Martwię się o spotkanie numer dwa - przestrzega od razu DeMar DeRozan.
Drużyna z Kanady długo wchodziła na właściwe obroty, John Wall i spółka prowadzili do przerwy 59:55. W szatni musiały paść mocne słowa, bo miejscowi rozpoczęli trzecią partię od serii 11-2 i szybko odrobili straty. Serge Ibaka zdobył w całym meczu 23 "oczka" i miał 12 zbiórek, Delon Wright 11 ze swoich 18 punktów rzucił w decydującej kwarcie, dzięki czemu Raptors opuszczali parkiet z tarczą. - Myślę, że fani odetchnęli bardziej, niż my - mówi jednak Wright. - Nie jesteśmy usatysfakcjonowani. To wszystko działo się zbyt długo, powinniśmy grać lepiej już od samego początku - komentuje dyspozycję swojego zespołu trener Dwane Casey.
Marcin Gortat w początkowej fazie meczu miał problemy z faulami, szybko złapał trzy przewinienia, przez co spędził na parkiecie mniej minut, niż prawdopodobnie planował dać mu szkoleniowiec Scott Brooks. Polak i tak zaliczył pozytywny występ, bo wykorzystał 6 na 9 oddanych rzutów, miał 12 punktów i sześć zbiórek. Grał ostatecznie przez 29 minut. John Wall zaliczył 23 "oczka" i 15 asyst, ale miał też tylko 6 na 20 z gry. Najlepiej spisywał się Markieff Morris, ale nawet jego 22 punkty, 11 zbiórek i sześć asyst na niewiele się zdało.
- Byliśmy tu już wcześniej. Nie przyszliśmy tu z założeniem, że będziemy tylko statystami, ale mieliśmy okazję, aby wygrać ten mecz i dobić przeciwników w odpowiednim momencie, ale tego nie zrobiliśmy - mówi zły Bradley Beal. Stołeczni szansę do wyrównania rywalizacji będą mieć we wtorek.
Miami Heat rozpoczęli mecz w Filadelfii nawet od prowadzenia 35:23, ale 76ers zakończyli tę kwartę zrywem 6-0 i nie dali przeciwnikom rozwinąć skrzydeł. Ostatecznie do przerwy to drużyna z Florydy prowadziła 60:56, ale to, co stało się później, wstrząsnęło Heat. Podopieczni Bretta Browna zaczęli być kolektywem, który zwyciężył 16 ostatnich meczów. Przedstawienie musi trwać, 76ers rozpoczęli play-offy w wielkim stylu.
Gospodarze szybko zanotowali serię 15-3 i zaczęli absolutnie dominować. Ta kwarta padła ich łupem 34:18, a następna 40:25. Całe spotkanie zakończyło się wynikiem 130:103! Ben Simmons w swoim debiucie w posezonowych bataliach flirtował z triple-double, 21-latek zanotował 17 punktów, dziewięć zbiórek oraz 14 asyst. Strzelcy, Marco Belinelli i J.J. Redick, trafiali ważne rzuty.
Włoch miał 25 "oczek, przy 4 na 7 za trzy, a Redick zdobył 28 punktów, trafiając 4 na 6 rzutów zza łuku i wszystkie osiem osobistych. Chorwat Dario Saric był 4 na 6 za trzy, a cały zespół 76ers zanotował w tym elemencie skuteczność na obłędnym poziomie 18/28, co daje aż 64-procent powodzenia. - Czuję, że ta grupa ma w sobie coś wyjątkowego - mówił trener Brown, po tym jak jego drużyna objęła prowadzenie 1-0 w serii. Trzeba przyznać, iż uczynili to ze sporym przytupem i to bez swojej gwiazdy, Joela Embiida. - Atmosfera w hali była naprawdę szalona, mamy świetnych fanów - przyznaje natomiast Ben Simmons.
Podopieczni Erika Spoelstry nie potrafili zatrzymać rozpędzonych Szóstek, ci trafiali trudne rzuty, co ich tylko nakręcało. Poruszył to Kelly Olynyk, zdobywca 26 punktów dla Miami Heat. - Wszyscy czuliśmy się dobrze, rozpoczynając drugą połowę, a oni wtedy zaczęli swoją kanonadę trudnych rzutów - mówi Kanadyjczyk. Co ciekawe, środkowy Hassan Whiteside spędził na parkiecie tylko 12 minut. - Tu nie chodzi o niego. Ta seria i ten mecz szybko się zmieniają, trzeba reagować, nie mówię, że on grał źle - komentuje Spoelstra.
Anthony Davis zwycięski w swoim debiucie w play-offach. Portland Trail Blazers robili, co w ich mocy, aby odnieść zwycięstwo, ale końcówka należała do New Orleans Pelicans, którzy zachowali więcej zimnej krwi i pokonali przeciwników 97:95. W kluczowym momencie, kiedy Trail Blazers mogli wyrównać stan meczu, Damian Lillard próbował wymusić faul, przez co oddał zerwany rzut. Sędziowie nie odgwizdali jednak przewinienia, a gwiazdor Smug spudłował.
Wyniki:
Toronto Raptors - Washington Wizards 114:106 (28:23, 27:36, 31:26, 28:21)
Raptors: Ibaka 23, Wright 18, DeRozan 17, Anunoby 12, Miles 12, Lowry 11, Valanciunas 9, Siakam 9, Poeltl 2, Nogueira 1, Powell 0.
Wizards: Wall 23, Morris 22, Beal 19, Scott 14, Gortat 12, Porter 9, Oubre Jr. 3, Mahinmi 2, Satoransky 2, Frazier 0.
Stan rywalizacji: 1-0 dla Raptors
Philadelphia 76ers - Miami Heat 130:103 (29:35, 27:25, 34:18, 40:25)
76ers: Redick 28, Belinelli 25, Saric 20, Simmons 17, Ilyasova 17, Covington 9, Fultz 5, Korkmaz 3, McConell 2, Anderson 2, Johnson 2, Holmes 0.
Heat: Olynyk 26, Dragic 15, J. Johnson 13, Wade 11, T. Johnson 9, Winslow 9, Adebayo 6, Ellington 6, Richardson 4, McGruder 2, Whiteside 2, Babbitt 0.
Stan rywalizacji: 1-0 dla 76ers
Portland Trail Blazers - New Orleans Pelicans 95:97 (18:21, 18:24, 27:30, 32:22)
Trail Blazers: McCollum 19, Lillard 18, Turner 13, Nurkic 11, Collins 8, Conaughton 7, Aminu 7, Davis 6, Napier 6, Baldwin IV 0, Leonard 0
Pelicans: Davis 35, Holiday 21, Mirotic 16, Clark 10, Rondo 6, Moore 4, Hill 3, Diallo 2, Miller 0.
Stan rywalizacji: 1-0 dla Pelicans
ZOBACZ WIDEO Wygrana bez błysku. Barcelona lepsza od Valencii [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]