GTK Gliwice znalazło następstwo za Quintona Hookera. Kandydatów było kilku, ale wybór padł ostatecznie na byłego gracza PGE Turowa Zgorzelec. Dzięki temu Myles Mack wraca na polskie parkiety.
25-latek w poprzednim sezonie notował 8,4 punktu i 4,1 asysty na mecz. Sezonu jednak nie dokończył z powodu poważnej kontuzji. W listopadzie podczas meczu w Sopocie zerwał ścięgno Achillesa, a to oznaczało dla niego koniec rozgrywek.
Jak sam mówi, po kontuzji nie ma już śladu.[color=#000000;] - W trakcie rehabilitacji ciężko pracowałem, by dojść do pełnej dyspozycji. Jestem gotowy do gry i nie mogę się doczekać powrotu na parkiet. Cieszę się, że trener mi zaufał i postanowił dać szansę. Zamierzam udowodnić, że na nią zasłużyłem - mówi amerykański rozgrywający.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 84. Rafał Fronia: Denis Urubko na K2 przywłaszczył sobie miesiące naszej pracy. Ma dwie osobowości
I faktycznie Mack będzie musiał udowodnić, że wszystko z jego zdrowiem i formą fizyczną jest pozytywnie, bowiem z GTK związał się krótkoterminową umową, tzw. try-out. - Każdego dnia będę się starał udowodnić swoją przydatność i moje zaangażowanie zawsze będzie na poziomie 100 proc. Chcę pomóc klubowi wygrywać i dostać się do play-off - mówi absolwent Uniwersytetu Rutgers.[/color]
Poprzeczka przed amerykańskim graczem zawieszona jest wysoko, bowiem w debiutanckim sezonie na poziomie Energa Basket Ligi jego rodak Hooker był zdecydowanym liderem drużyny i "kręcił" niezłe liczby. Na co mogą liczyć fani GTK?
- Staram się grać zespołowo, angażować w grę swoich kolegów, ale i potrafię być egzekutorem gdy zachodzi potrzeba. Na parkiecie zawsze staram robić się to, co prowadzi moją drużynę do zwycięstwa - zapowiada.
Mack jest trzecim zawodnikiem zagranicznym w kadrze gliwickiego zespołu na sezon 2018/2019. Wcześniej umowy z GTK podpisali Riley LaChance oraz Tanel Kurbas. Wszyscy to gracze obwodowi.