Igor Milicić: Kręcimy się wokół tych samych nazwisk. Dobrych Polaków nie przybywa (wywiad)

Karol Wasiek
Karol Wasiek
W minionym tygodniu trochę zawrzało, gdy Ivan Almeida odsłonił kulisy negocjacji. Mówił o konkretnych kwotach. Jak z perspektywy klubu wyglądały rozmowy z zawodnikiem?

Powiem tylko tyle, że zaproponowaliśmy mu taki kontrakt, jakiego żaden zawodnik nie miał w Anwilu Włocławek od wielu lat. Ivan stwierdził, że kwota jest niewystarczająca, a my tez nie widzieliśmy u niego aż tak ogromnej chęci do dalszych negocjacji, więc postanowiliśmy poszukać innych rozwiązań.

To prawda, że chciał wpisać w kontrakt klauzulę wykupu?

Tak.

Podobnie było w przypadku Deivadasa Dulkysa?

Deividas zrobił na wszystkich ogromne wrażenie podczas pierwszego pobytu we Włocławku. Co prawda nie miałem z nim do czynienia, ale słyszałem wiele dobrych opinii na jego temat. Była w pewnym momencie opcja pozyskania go, ale nie do końca naszej organizacji pasowały warunki umowy. Później podpisaliśmy kontrakt z Michałem Michalakiem i odpuściliśmy temat.

Wracając do kwestii wykupu. Klub, sprzedając Dulkysa do Turcji, w trudnym momencie zarobił sporo pieniędzy i spłacił długi, ale społeczeństwo we Włocławku bardzo źle przyjęło tę informację, dlatego teraz Anwil nie chce doprowadzić do podobnej sytuacji.

Tylko jeden Amerykanin w składzie Anwilu. To przypadek czy zamierzone działanie?

Raczej zbieg okoliczności, bo ubiegaliśmy się o kilku Amerykanów, którzy ostatecznie podpisali umowy w innych polskich klubach. Mam na myśli np. dwóch graczy z Arki Gdynia. Po prostu nasze możliwości finansowe nie są aż tak duże, żebyśmy mogli konkurować z rywalami o pewnych zawodników.

Nie jest jednak tajemnicą, że trudno jest pozyskać Amerykanina, który wcześniej nie miał kontaktu z europejską koszykówką. Nie ma wiarygodnych opinii odnośnie pozaboiskowych kwestii. Boiskowe sprawy jesteśmy w stanie spokojnie sprawdzić i przeanalizować. Trenerzy w USA mówią tylko o pozytywach, chwalą wszystkich - zarówno tych dobrych, jak i złych, nie wiedząc jednocześnie, jakie są realia w Europie. Proszę mi wierzyć, że gracze prosto z Ameryki są słabi wyszkoleni taktycznie. To trochę jak branie kota w worku. Raz się uda, a innym razem już nie.

Ostatnio wyszło idealnie. Jaylin Airington wypalił, mimo że grał za bardzo małe pieniądze.

Jaylin też miał ograniczoną wiedzę pod tym względem, ale miał w sobie na tyle dużo chęci, że błyskawicznie pochłaniał nowinki taktyczne. Wiemy, że na początku był zwalniany przez miejscową społeczność, ale on szybko dopasował się do warunków europejskiej koszykówki, jak i naszego systemu gry. Świadomie go wybraliśmy. Uważam, że był to jeden z najlepszych transferów w PLK, jeśli chodzi o kwestię ceny do jakości.

I to właśnie cena stanęła na przeszkodzie do współpracy w kolejnym sezonie?

Tak. Jaylin otrzymał od nas trzykrotną podwyżkę, ale nie przyjął jej. Żądał większej kwoty, której nie mogliśmy mu zaoferować.

Czy były w ogóle podjęte rozmowy z Quintonem Hosleyem?

Rozmowy były już toczone w trakcie, jak i po zakończeniu sezonu. Różne okoliczności sprawiły, że nasza oferta nie była przez zawodnika brana pod uwagę, a następnie budowa składu poszła w zupełnie innym kierunku. Na jego pozycji mamy dwóch Polaków: Kostrzewskiego, Zyskowskiego.

Kibice są rozczarowani tym, że Hosley nie będzie dłużej grał w Anwilu.

Ja to rozumiem. Ale wiem też, że byli rozczarowani tym, że nie będzie Almeidy, że kiedyś nie przedłużyliśmy kontraktu z Jelinkiem. Fani muszą zrozumieć, że transfery są zależne od wielu czynników, które niekoniecznie są zależne od klubu, czy danego zawodnika.

Jeśli mówimy o kibicach, to chciałbym dodać jedną kwestię. Mamy oczywiście najlepszą fanów w Polsce, ale zależy mi na tym, żeby oni, tak jak nasz zespół, zrobili kolejny krok do przodu. Żeby brali przykład z klubu kibica, który dopinguje nas w dobrych, ale i złych momentach. Proszę zobaczyć, co dzieje się na Panathinaikosie czy Olympiakosie. Tam fani wstają i podnoszą się z miejsc w momencie, kiedy rywale mają serię punktową. Wtedy jest ich czas, żeby pobudzić zawodników do lepszej gry. Chciałbym, żeby tak było we Włocławku.

To prawda, że mocno panu pokrzyżował plany transfer Pawła Leończyka do Trefla Sopot? Tak. Zwłaszcza, że rozpoczęliśmy z nim negocjacje już w lutym, później odbyły się kolejne rozmowy. Cały zbieg różnych okoliczności sprawił, że sytuacja nie była do końca fair, ale każdy zawodnik obiera swoją drogą, którą chce podążać. Paweł był jednym z kluczowych koszykarzy mistrzowskiego Anwilu. Myślałem, że tak zostanie na wiele lat, tym bardziej, że zaproponowaliśmy mu umowę na bardzo dobrych warunkach.

Niestety w Polsce nie podpisujemy najpierw najlepszych zawodników, czy tych, których chcemy, a Polaków, którzy są dostępni na rynku. Później budujemy resztę zespołu. Odejście Leończyka sprawiło, że musieliśmy podwoić liczbę krajowych zawodników na innej pozycji. Mamy dwóch polskich skrzydłowych. Do Zyskowskiego dołączył Mateusz Kostrzewski, który wyraził chęć gry w europejskich pucharach. Znacząco obniżył swoje wymagania finansowe, by sprawdzić się w Lidze Mistrzów.

Grupa w Lidze Mistrzów jest bardzo wymagająca. Dobrym wynikiem będzie...?

Osobiście bardzo cieszę się, że mamy tak mocną grupę w Lidze Mistrzów. To da nam wiarygodną odpowiedź na to, w którym miejscu jesteśmy. Powiem szczerze, że w Polsce zrobiła się taka enklawa. Nie gramy europejskiej koszykówki. Trochę oszukujemy, patrząc na jakość zawodników, trenerzy nie do końca się rozwijają. Jesteśmy cały czas w tym samym miejscu. W ostatnich latach Stelmet i Rosy miały przewagę nad innymi w lidze, właśnie dlatego, że dotknęli tego, co dzieje się za granicą.

Występy w Lidze Mistrzów będą dużym doświadczeniem dla mnie, jako trenera, i dla naszego klubu. Nie chcemy patrzeć tylko na własne podwórko, chcemy iść do przodu i się rozwijać. Być może będzie to zderzenie ze ścianą, ale może się też okazać, że my we Włocławku pracujemy odpowiednio. Jestem pozytywnie nastawiony do rywalizacji z najlepszymi. Wierzę, że zrobimy niejedną niespodziankę.

Jak będzie wyglądał układ sił w Polsce?

Są cztery bardzo mocne drużyny, które są poza zasięgiem innych ekip w Polsce. Cieszy fakt, że wszystkie te zespoły zagrają w europejskich pucharach. Być może do tego grona dołączy jeszcze BM Slam Stal. Zobaczymy, co uda się trenerowi Kamińskiemu wykreować. Sezon wszystko zweryfikuje, ale myślę, że Arka jest w tym momencie głównym kandydatem do mistrzostwa Polski. Gdynianie zaskoczyli wszystkich ruchami transferowymi. Mają imponujący skład. Anwil? Będziemy dążyć do tego, żeby ograć każdego w lidze. Oczywiście chcemy obronić tytuł.

W sezonie 2018/2019 będzie Anwil 3.0?

Tak. Nie można już myśleć o poprzednim sezonie. Szukamy nowych rozwiązań, by cały czas być na szczycie. Na pewno zależy nam na utrzymaniu intensywności gry, solidności w defensywie. Celem jest urozmaicenie gry pod koszem. Tam staraliśmy się wzmocnić, by pójść do przodu.

Autor na Twitterze:

Zobacz inne teksty autora

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 89. Konrad Bukowiecki o medalu ME, aferze dopingowej, Anicie Włodarczyk i... walkach MMA [cały odcinek]
Która drużyna jest głównym kandydatem do zdobycia mistrzostwa Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×