Tylko oni wyeliminowali Barcelonę. Do Katalonii podróżowali aż trzy dni
Sobotni mecz koszykarzy Arki Gdynia z FC Barceloną to znakomita okazja do wspomnień pojedynków polskich klubów. Najczęściej kończyły się one porażkami, często wysokimi. Ale raz drużyna z Polski zdołała wyeliminować "Dumę Katalonii".
Nie dokonali tego piłkarze Lecha, choć w 1988 roku byli o włos od wygrania dwumeczu z FC Barceloną w Pucharze Zdobywców Pucharów - od triumfu dzieliły ich karne. Dwukrotnie, w 2001 i 2008 roku, nie zdołała tego uczynić w eliminacjach do Ligi Mistrzów naszpikowana gwiazdami rodzimego futbolu Wisła Kraków (mimo iż przed dekadą odniosła bezprecedensowe zwycięstwo 1:0, to kilka dni wcześniej w Barcelonie uległa aż 0:4).
Tłem pozostawali piłkarze Legii w 2002 pragnący zakwalifikować się do elitarnych klubowych rozgrywek. Na tle osiągnięć futbolistów, świetnie wypada osiągnięcie piłkarzy ręcznych Vive Kielce, którzy trzy lata temu pokonali "Dumę Katalonii" na wyjeździe i zremisowali przed własną publicznością (aczkolwiek w fazie grupowej uplasowali się za Katalończykami).
Wszystkie te wyniki bledną jednak przy osiągnięciu niepozornej, półamatorskiej drużyny z Polski, która na drugi koniec kontynentu wybierała się pociągami, a w rewanżu nie mogła skorzystać ze swojej hali.
Zespołem tym była Polonia Warszawa, którą w 1960 roku w ćwierćfinale koszykarskiego Pucharu Europy (wówczas najwyższe rangą rozgrywki klubowe) los skojarzył właśnie z FC Barceloną.
Studia ważniejsze niż Barcelona
Dla Polonii zorganizowanie wyjazdu do odległej o 2 tysiące kilometrów Barcelony stało się nie lada wyzwaniem. Po wschodniej stronie "Żelaznej Kurtyny" międzynarodowe bilety lotnicze były dobrem wyjątkowo luksusowym. Częściowo pomocny okazał się tu związek z koleją, "patronem" warszawskiego klubu w okresie PRL-u. "Czarne Koszule" do Katalonii udały się pociągami, z dwiema przesiadkami: jedną w Paryżu, a drugą już w Hiszpanii.
Podróż zajęła trzy dni. Stanowiło to duży problem dla koszykarzy, którzy, poza wyjątkami, byli amatorami i grę w koszykówkę łączyli z pracą zawodową niezwiązaną z klubem, czy studiami. Z powodu egzaminu na Politechnice Warszawskiej z wyjazdu do Barcelony musiał zrezygnować Marcin Herbst (prywatnie syn Stanisława, wybitnego historyka). Choć, jak wspominał po latach, nie uchroniło go to przed późniejszą relegacją ze studiów.Na następnej stronie przeczytasz m.in. o przyjęciu koszykarzy Barcelony przez Polonię, a także o problemach organizacyjnych "Czarnych Koszul" przed rewanżem.