Beniaminek już bije rekordy. Szaleństwo w Stargardzie
Spójnia Stargard po 14 latach wróciła do Energa Basket Ligi. Zainteresowanie pierwszym, derbowym meczem z Kingiem Szczecin jest ogromne. Beniaminek rozbudził apetyty kibiców dobrą grą w ostatnich sparingach.
Szaleństwo kibiców potęguje fakt, że w pierwszym meczu sezonu Spójnia zagra z lokalnym rywalem, Kingiem Szczecin (6 października o godz. 12:40). Na ten pojedynek do wolnej sprzedaży trafiło niespełna 400 biletów. Trafiło, bo internetowa sprzedaż już się zakończyła. Trwała zaledwie kilka minut. W tym czasie błyskawicznie rozeszło się 200 wejściówek. Jak zawsze w takich sytuacjach niezadowolonych było wielu. Fani denerwowali się na profilu społecznościowym klubu. Narzekali, że zbyt wiele miejsc zostało przeznaczonych na karnety. Ostatnia szansa na bilet w sobotę. Sprzedaż w kasach rozpocznie się 90 minut przed meczem, a w puli będzie 165 biletów. Można się spodziewać, że długa kolejka ustawi się zdecydowanie wcześniej, a spora grupa fanów odejdzie z kwitkiem.
Takie zainteresowanie nie mogłoby dziwić, gdyby nie fakt, że ekipa z Pomorza Zachodniego w tym sezonie nie będzie walczyła o najwyższe cele. Świadomi są tego kibice, którzy liczą, że klub spokojnie utrzyma się w EBL. W ostatnim czasie beniaminek dał fanom podstawy do trochę większego optymizmu. W sparingowych meczach toczył wyrównany pojedynek z silnym Kingiem Szczecin (70:77) i wysoko pokonał AZS Koszalin (88:68). Trener Krzysztof Koziorowicz podkreśla, że to tylko sparingi. - Presja grania i odpowiedzialność w meczu ligowym jest zupełnie inna, ale widać, że małymi kroczkami lepiej to wygląda. Przede wszystkim w defensywie. To przełożyło się na atak, bo zrobiliśmy sporo łatwych punktów. Są momenty zastoju. To było widać w trzeciej kwarcie, gdzie przez dwie minuty nie mogliśmy zainicjować porządnej akcji - mówił po ostatnim meczu.
Spójnia ma solidny bilans sparingów z ligowymi rywalami (2-2). Mimo wszystko na ten moment trudno ocenić, na jakim poziomie będzie beniaminek. - Graliśmy tylko z drużynami z Koszalina i ze Szczecina. King faktycznie może być mocny. Zobaczymy, jak będzie wyglądała reszta ligi. Wyniki sparingów są różne, więc musimy być gotowi na wszystko - tłumaczy Dawid Bręk.
W składzie pozostała zdecydowana większość zawodników, którzy wywalczyli awans. Będą jednak oni w innych rolach, bo tylko Marcin Dymała zachował miejsce w pierwszej piątce. Obwodowy koszykarz ma zaufanie trenera. Gra długo i w sparingach pokazał, że może być ważną postacią drużyny. W każdym z punktowanych spotkań rzucał przynajmniej 10 "oczek". - To cieszy. Marcin potwierdza, że zrobił postępy przez ostatnie dwa lata. Lepiej czyta grę i broni, bo na poziomie I-ligowym próbował na radar. Tutaj się nie da, trzeba ustać jeden na jednego, mocno i twardo bronić. Oprócz czytania gry, przechwytów potrzebna jest siła fizyczna - tłumaczy Krzysztof Koziorowicz.
W drużynie jest też czterech nowych koszykarzy. Anthony Hickey, Nick Madray, Piotr Pamuła i Albert Owens dobrze wkomponowali się w zespół. W tym gronie nie ma kandydata na gwiazdę EBL, ale wszyscy wniosą wartość dodaną do gry Spójni. Z letnich nabytków tylko transfer Jalena Hayesa okazał się nieudany. Amerykanin miał kłopoty zdrowotne. Nie potrafił się również zaaklimatyzować w nowym miejscu. Klub nie wydał żadnego komunikatu w sprawie skrzydłowego. Do niedawna docierały jeszcze sprzeczne informacje. Hayesa zabrakło jednak nawet na sobotniej prezentacji drużyny. To jasny sygnał, że nie zagra w Spójni. Na ten moment informacje są takie, że stargardzianie zaczną sezon bez kolejnych nowych graczy. Sytuacja jest jednak dynamiczna i trudno wyrokować, co będzie się działo w kolejnych dniach oraz tygodniach.