Beniaminek już bije rekordy. Szaleństwo w Stargardzie

Newspix / Krzysztof Cichomski / Na zdjęciu: koszykarze Spójni Stargard
Newspix / Krzysztof Cichomski / Na zdjęciu: koszykarze Spójni Stargard

Spójnia Stargard po 14 latach wróciła do Energa Basket Ligi. Zainteresowanie pierwszym, derbowym meczem z Kingiem Szczecin jest ogromne. Beniaminek rozbudził apetyty kibiców dobrą grą w ostatnich sparingach.

W tym artykule dowiesz się o:

Już poprzedni sezon pokazywał, że zainteresowanie meczami Spójni rośnie. Zespół w I lidze wygrywał mecz za meczem. Nawet wymagający stargardzcy kibice pamiętający sukcesy z lat 90. (wicemistrzostwo Polski z 1997 roku) czuli, że drużyna jest blisko powrotu do elity. Cel, który jeszcze niedawno był odległym marzeniem, został zrealizowany 17 maja w Łańcucie. Już kilka dni później do klubu spływały pierwsze zapytania o karnety na nowy sezon. To zwiastowało olbrzymie zainteresowanie, ale tego, co się wydarzyło po uruchomieniu sprzedaży (7 września) nikt nie przewidział. Atrakcyjne ceny karnetów skusiły fanów i już po pierwszym dniu sprzedano około 400 całosezonowych wejściówek. Ostatecznie zdecydowaną większość hali zapełnią właśnie karnetowicze, którzy wykupili około 1100 miejsc. Był to absolutny rekord klubu.

Szaleństwo kibiców potęguje fakt, że w pierwszym meczu sezonu Spójnia zagra z lokalnym rywalem, Kingiem Szczecin (6 października o godz. 12:40). Na ten pojedynek do wolnej sprzedaży trafiło niespełna 400 biletów. Trafiło, bo internetowa sprzedaż już się zakończyła. Trwała zaledwie kilka minut. W tym czasie błyskawicznie rozeszło się 200 wejściówek. Jak zawsze w takich sytuacjach niezadowolonych było wielu. Fani denerwowali się na profilu społecznościowym klubu. Narzekali, że zbyt wiele miejsc zostało przeznaczonych na karnety. Ostatnia szansa na bilet w sobotę. Sprzedaż w kasach rozpocznie się 90 minut przed meczem, a w puli będzie 165 biletów. Można się spodziewać, że długa kolejka ustawi się zdecydowanie wcześniej, a spora grupa fanów odejdzie z kwitkiem.

Takie zainteresowanie nie mogłoby dziwić, gdyby nie fakt, że ekipa z Pomorza Zachodniego w tym sezonie nie będzie walczyła o najwyższe cele. Świadomi są tego kibice, którzy liczą, że klub spokojnie utrzyma się w EBL. W ostatnim czasie beniaminek dał fanom podstawy do trochę większego optymizmu. W sparingowych meczach toczył wyrównany pojedynek z silnym Kingiem Szczecin (70:77) i wysoko pokonał AZS Koszalin (88:68). Trener Krzysztof Koziorowicz podkreśla, że to tylko sparingi. - Presja grania i odpowiedzialność w meczu ligowym jest zupełnie inna, ale widać, że małymi kroczkami lepiej to wygląda. Przede wszystkim w defensywie. To przełożyło się na atak, bo zrobiliśmy sporo łatwych punktów. Są momenty zastoju. To było widać w trzeciej kwarcie, gdzie przez dwie minuty nie mogliśmy zainicjować porządnej akcji - mówił po ostatnim meczu.

Spójnia ma solidny bilans sparingów z ligowymi rywalami (2-2). Mimo wszystko na ten moment trudno ocenić, na jakim poziomie będzie beniaminek. - Graliśmy tylko z drużynami z Koszalina i ze Szczecina. King faktycznie może być mocny. Zobaczymy, jak będzie wyglądała reszta ligi. Wyniki sparingów są różne, więc musimy być gotowi na wszystko - tłumaczy Dawid Bręk.

W składzie pozostała zdecydowana większość zawodników, którzy wywalczyli awans. Będą jednak oni w innych rolach, bo tylko Marcin Dymała zachował miejsce w pierwszej piątce. Obwodowy koszykarz ma zaufanie trenera. Gra długo i w sparingach pokazał, że może być ważną postacią drużyny. W każdym z punktowanych spotkań rzucał przynajmniej 10 "oczek". - To cieszy. Marcin potwierdza, że zrobił postępy przez ostatnie dwa lata. Lepiej czyta grę i broni, bo na poziomie I-ligowym próbował na radar. Tutaj się nie da, trzeba ustać jeden na jednego, mocno i twardo bronić. Oprócz czytania gry, przechwytów potrzebna jest siła fizyczna - tłumaczy Krzysztof Koziorowicz.

W drużynie jest też czterech nowych koszykarzy. Anthony Hickey, Nick Madray, Piotr Pamuła i Albert Owens dobrze wkomponowali się w zespół. W tym gronie nie ma kandydata na gwiazdę EBL, ale wszyscy wniosą wartość dodaną do gry Spójni. Z letnich nabytków tylko transfer Jalena Hayesa okazał się nieudany. Amerykanin miał kłopoty zdrowotne. Nie potrafił się również zaaklimatyzować w nowym miejscu. Klub nie wydał żadnego komunikatu w sprawie skrzydłowego. Do niedawna docierały jeszcze sprzeczne informacje. Hayesa zabrakło jednak nawet na sobotniej prezentacji drużyny. To jasny sygnał, że nie zagra w Spójni. Na ten moment informacje są takie, że stargardzianie zaczną sezon bez kolejnych nowych graczy. Sytuacja jest jednak dynamiczna i trudno wyrokować, co będzie się działo w kolejnych dniach oraz tygodniach.

ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Wielicki ma nowy pomysł, jak zdobyć K2 zimą. "Musimy zmienić trzy rzeczy"

Źródło artykułu: