Być albo nie być. Marcin Gortat zaczyna najważniejszy sezon w NBA

Newspix / Artur Marcinkowski / Na zdjęciu: Marcin Gortat
Newspix / Artur Marcinkowski / Na zdjęciu: Marcin Gortat

- Po transferze do Clippers poczułem ulgę. Byłem zmęczony grą w Wizards - podkreśla Marcin Gortat, który rozpocznie 12. sezon w najlepszej lidze świata. Polak walczy o nowy kontrakt w NBA.

W tym artykule dowiesz się o:

Dla Marcina Gortata jest to szansa na nowy start i odbudowanie kariery. Już za kilka miesięcy wygaśnie jego 5-letni kontrakt, na mocy którego zarobi łącznie 60 mln dolarów. Jego celem jest pozostanie w NBA jeszcze 2-3 sezony. Na tak duże pieniądze nie będzie mógł liczyć, jednak stać go na dalszą grę w elicie. Najlepiej w słonecznej Kalifornii lub ukochanej Florydzie.

Na zakręcie

Z sezonu na sezon jego wartość systematycznie malała. Wraz z nią rola w zespole Washington Wizards. Tak kiepskich statystyk jak ostatnio (8,4 punktów, 7,6 zbiórek, 51 proc. skuteczności z gry) nie miał od czasów, gdy jako młody gracz przebijał się w  Orlando Magic. Gortat w stolicy USA zaczynał mecze w pierwszej piątce, jednak w najważniejszych momentach spotkania siedział na ławce rezerwowych. Trener przestał w niego wierzyć, postanowił zmienić system z gry, z którego wypadł właśnie Gortat. Amerykański sen prysł jak bańka mydlana.

Łodzianin czuł się bezradny i nie ukrywał swojej frustracji. Nie mógł pogodzić się z mniejszą rolą w drużynie. - Był czas, kiedy byłem rozczarowany i sfrustrowany. Nie grałem dobrze i nie czerpałem radości z gry - tłumaczył środkowy.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: przepiękny gol syna Cristiano Ronaldo. Będą z niego ludzie!

Szerokim echem odbił się również jego konflikt z Johnem Wallem. Lider "Czarodziei" dał do zrozumienia, że jeśli Marcin Gortat odejdzie z Washington Wizards, to jemu nie będzie to przeszkadzać. - Cóż, można odnieść wrażenie, że John tą wypowiedzią wypycha mnie z Waszyngtonu - mówił rozgoryczony Polak. - Myślę, że odbiło się to na nim pod względem psychicznym - tłumaczył nam Cezary Trybański. - Podam prosty przykład. Każdy z nas gdy idzie do pracy i ma konflikt ze swoim pracodawcą lub kolegą, wtedy funkcjonuje inaczej - dodał.

Gortat nie ukrywał, iż miał w głowie najczarniejszy scenariusz - koniec przygody z NBA. Był rozbity psychicznie i nie potrafił wykrzesać z siebie więcej energii. Pod koniec czerwca wstąpiło w niego jednak nowe życie.

Upragnione Hollywood

- To moja trzecia wymiana w NBA i nie ukrywam, że nie było już takiego szoku i zdziwienia. O 1:30 w nocy otrzymałem telefon z informacją, że wymiana została sfinalizowana. Do 6 nad ranem cały czas byłem na telefonie. Najpierw żegnałem się z Waszyngtonem, a później witałem się z Los Angeles - opowiadał nam środkowy.

Polak rozpoczyna grę w swoim czwartym klubie w NBA, tym razem w Kalifornii. Trafił do Clippers, w których zamierza odbudować swoją formę. Już ostrzy sobie zęby na derbowe pojedynki z wielkim LeBronem Jamesem, który latem również zdecydował się na przeprowadzkę do Los Angeles.

Dla Gortata była to najlepsza możliwa decyzja. Całą karierę marzył, aby chociaż przez rok występować w najsłynniejszym mieście w Stanach Zjednoczonych. - Jestem szczęściarzem, nie mogłem sobie wymarzyć piękniejszego miejsca do gry i życia - podkreślał 34-latek.

Co najważniejsze, obecni gracze Clippers przywitali go z uśmiechem na ustach. To zdecydowanie ułatwiło mu aklimatyzację w nowym miejscu. - Gortat stawia znakomite zasłony. Dla mnie, czyli klasycznego snajpera, ma to olbrzymie znaczenie. Potrzebuję Marcina do tego, aby mieć więcej miejsca na oddanie rzutu - tłumaczył Lou Williams w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Wiele po transferze Marcina obiecuje sobie również trener Doc Rivers.

Pod względem sportowym jest to jednak zmiana na minus. Los Angeles Clippers w ostatnich latach stracili swoje największe gwiazdy. W Kalifornii nie ma już DeAndre Jordan, Blake'a Griffina i Chrisa Paula. Przed klubem kilka chudych lat, jednak dla Gortata będzie to znakomita szansa, aby pokazać swoje walory. Czasami warto zrobić krok w tył, aby potem wykonać dwa do przodu.

Walka o kontrakt

Już na wstępie informowaliśmy, iż Gortat walczy o swój byt w NBA. W 2014 roku podpisał 5-letni kontrakt z Wizards wart 60 mln dolarów. W sezonie 2018/19 jego pensja wyniesie 13,5 mln dolarów. Co ciekawe, aż 50 procent przychodu zabierze mu... Urząd Skarbowy w Los Angeles.

Dla Polaka liczą się jednak tylko kwestie sportowe. Chce nawiązać do czasów Phoenix Suns, gdy uzyskiwał średnio 15,4 punktów i 10 zbiórek i został najlepszym strzelcem zespołu. Po dobrym sezonie będzie mógł przebierać w ofertach i podpisać kontrakt na swoich warunkach. Historia może zatoczyć koło. Gortat nie ukrywa, iż chętnie wróciłby do Orlando Magic. - Gdzieś z tyłu głowy jest ten pomysł - nie ukrywał Łodzianin.

73. sezon NBA rozpocznie się we wtorek, 16 października (w Polsce w nocy z wtorku na środę). LA Clippers swój pierwszy mecz rozegrają z Denver Nuggets (w środę, 17 października).

Komentarze (3)
avatar
Katon el Gordo
17.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"...Łodzianin czuł się bezradny i nie ukrywał swojej frustracji. Nie mógł pogodzić się z mniejszą rolą w drużynie (Wizards)...". Faktycznie - grając w jednej drużynie z egoistycznym Johnem Wall Czytaj całość
avatar
paluch 149
16.10.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Gortat takie bajki to możesz Alicji opowiadać wyleciałeś z Wizards bo zadarłeś z Wallem!