Marcin Gortat rozgrywa 12. sezon na parkietach NBA. Latem został wymieniony przez Washington Wizards do Los Angeles Clippers, w których miał odzyskać radość z gry. - Jestem szczęściarzem, nie mogłem sobie wymarzyć piękniejszego miejsca do gry i życia - podkreślał. Sezon przygotowawczy rozpoczął z wielką energią a na początku rozgrywek był podstawowym zawodnikiem ekipy z LA.
W ostatnich dwóch meczach Gortat został jednak odstawiony na boczny tor. Całe spotkania przesiedział na ławce rezerwowych i nic nie wskazuje na to, aby sytuacja 34-letniego zawodnika miała się zmienić.
- Oni chcą inwestować w chłopaków, którzy tam już są i będą dłużej ode mnie. Mamy trzech naprawdę dobrych centrów. Ja jestem najstarszy z nich i to starszy o wiele lat. To było nieuniknione. Kwestią czasu było to, że zasiądę na ławce i wypadnę z rotacji - tłumaczy Marcin Gortat w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: nowe zajęcie partnerki Macieja Kota
Na parkietach NBA Gortat rozegrał łącznie 767 meczów. Przez wiele lat był podstawowym koszykarzem swoich drużyn: Phoenix Suns czy Wizards.
- W mojej dotychczasowej karierze zagrałem więcej spotkań niż zawodnicy starsi ode mnie o 3–4 lata. Ale pewne rzeczy muszą się skończyć, żeby kolejne mogły się zacząć. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Jestem dumny z tego, jak daleko doszedłem, mając w pamięci miejsce, z którego startowałem - dodaje podkoszowy.
Łodzianin w swojej karierze w NBA notował średnio 10,2 punktu 8,1 zbiórki na spotkanie. Teraz walczy o swój byt w najlepszej lidze świata. W 2014 roku podpisał 5-letni kontrakt z Wizards wart 60 mln dolarów. W sezonie 2018/19 jego pensja wyniesie 13,5 mln dolarów. Polski środkowy po zakończeniu rozgrywek chce parafować nową umowę.
Los Angeles Clippers z dorobkiem 6 zwycięstw i 4 porażek zajmują wysokie piąte miejsce w konferencji zachodniej.