Fenomenalny sezon Jamesa Hardena. Tego nie było od czasów Michaela Jordana

James Harden i jego ofensywne wyczyny to obecnie temat numer jeden w NBA. Lider Houston Rockets rozgrywa kapitalny sezon. Ostatnim, który zdobywał więcej punktów, był legendarny Michael Jordan.

Bartłomiej Maj
Bartłomiej Maj
James Harden Getty Images / Bob Levey / Na zdjęciu: James Harden
To wielki sezon Jamesa Hardena. Amerykanin notuje najwyższy wskaźnik zdobywanych punktów na mecz (36,3) od ponad 30 lat - ostatnim graczem, który zdobywał ich więcej, był legendarny Michael Jordan w sezonie 1986-87. Na dodatek jest jednym z najlepiej asystujących koszykarzy w najlepszej lidze świata (8,1 asysty na mecz, co plasuje go obecnie na czwartym miejscu). To wszystko oznacza, że bierze kluczowy udział w ponad 50 punktach swojej drużyny, zdobywając je samemu bądź też dogrywając do kolegów z drużyny.

Biorąc pod uwagę liczbę rozgrywanych minut, Harden zdobywa nawet więcej punktów, w przeliczeniu na czas spędzony na parkiecie, niż Jordan we wspomnianym sezonie, ponadto notuje niemal dwukrotnie więcej asyst (przy czym jednak także niemal dwukrotnie więcej strat). Na dodatek, Harden jest niezwykle wydajny, jeśli chodzi o jego skuteczność rzutową.

Także gdy spojrzymy na wskaźnik True Shooting Percentage, czyli statystykę, uwzględniającą to, iż rzut za 3 jest wart więcej niż za 2, a także skuteczność z rzutów wolnych, Harden jest niezwykle skuteczny.

ZOBACZ WIDEO Bańka zapowiada zmiany w WADA. "Wielu sportowców straciło zaufanie do tego systemu"

Jego skuteczność to 61,8 procent TS, czyli na chwilę obecną dokładnie 6 procent więcej od średniej ligowej. Popularny "Brodacz" to niezwykle skuteczny egzekutor z linii rzutów osobistych (86,9 procent, czyli 10,5 więcej niż średnia ligowa), co w dużej mierze odpowiada za jego wysoki wskaźnik ogólnej skuteczności rzutów, mierzonej przy pomocy wspomnianego TS proc.

Czytaj także: NBA: wielki powrót LeBrona Jamesa! Derby dla Los Angeles Lakers

Lider Rockets w 14 meczach rozegranych w styczniu, zdobywał średnio 43,6, co jest najwyższym wynikiem od czasu Wilta Chamberlaina w marcu 1963 r., o 0,2 punktu wyższym niż osiągnięcie kolejnej legendy NBA, Kobego Bryanta w styczniu 2006.
Bardzo ciekawy jest rozdźwięk, jaki da się zaobserwować pomiędzy tym, jak postrzegany Harden jest przez fanów NBA, w porównaniu do tego, jakie opinie na jego temat mają inni zawodnicy NBA.

Czytając fora internetowe poświęcone lidze NBA, można odnieść wrażenie, iż wielu kibiców (pomijając oczywiście sympatyków Rockets) niechętnie odnosi się do Hardena, ze względu na jego styl gry, oskarżając go o flopping (czyli nabieranie sędziów na faule, których faktycznie nie było, wyolbrzymiając fizyczny kontakt z przeciwnikiem, aby stworzyć pozory faulu) oraz nagminne popełnianie błędu kroków, na co rzekomo sędziowie mają zdaniem wielu osób przymykać oczy.

Wydaje się, że w niektórych przypadkach powyższe uwagi są słuszne, jednak z drugiej strony, należy uznać, że sędziowie, którzy przecież przeszli specjalistyczne szkolenia w zakresie nadzorowania meczów, są w stanie oceniać takie sytuacje trafniej od osób, które takich kursów nie przeszły. Harden nie jest jedynym zawodnikiem, pod adresem którego kierowane są takie zastrzeżenia (podobnie chociażby z LeBronem Jamesem), jednak w jego przypadku pojawiają się one zdecydowanie najczęściej.

Czytaj także: Karuzela transferowa w NBA. Kristaps Porzingis ma nowy klub!

Przeciwnicy Hardena mają jednak ogromny szacunek do jego gry - idealnym przykładem na poparcie tej tezy jest fakt, że oficjalną nagrodę MVP za sezon zasadniczy 2014-15, w głosowaniu dziennikarzy sportowych, otrzymał Stephen Curry, który poprowadził wówczas Golden State Warriors aż do 67 zwycięstw, jednak w głosowaniu zawodników NBA, tytuł ten przypadł wówczas Hardenowi (którego Rockets wygrali wtedy "zaledwie" 56 meczów).

Wyraźnie widać więc, że sposób gry Hardena, bazujący na wykorzystywaniu każdego detalu w przepisach gry, w celu maksymalnego zwiększenia swoich szans, imponuje innym graczom. Kolejną kwestią budzącą kontrowersje, jest to, że Harden uchodzi za bardzo kiepskiego obrońcę. W obecnym sezonie znajduje się jednak w ścisłej czołówce NBA, jeśli chodzi o przechwyty (zajmuje obecnie 5. miejsce w lidze pod tym względem w liczbie przechwytów na mecz).

Statystyka ta nie zawsze trafnie odzwierciedla zdolności defensywne danego gracza (przykładowo Allen Iverson kilkanaście lat temu miał na koncie najwięcej przechwytów w lidze, a nigdy nie był uznawany za wybitnego defensora), trudno jednak w takim razie uznać, że Harden jest w obronie całkowicie bezużyteczny.

Jego przechwyty często prowadzą do łatwych punktów z kontrataku, co znacząco ułatwia grę Rockets w ataku, szczególnie w sytuacji, gdy drugi i trzeci najlepszy gracz tej drużyny, czyli Chris Paul i Clint Capela, zmagają się w obecnym sezonie z kontuzjami, co zmusza ich do opuszczania wielu spotkań.

Co czyni Hardena tak skutecznym w grze ofensywnej, oprócz wspomnianej już zdolności do wymuszania fauli, zamienianych potem z rzutów wolnych na punkty ze skutecznością 87 proc.? Otóż wydaje się, że kluczem do jego sukcesu jest przede wszystkim wyjątkowa jak na gracza o jego warunkach fizycznych (196 cm wzrostu i 100 kg wagi) zdolność prowadzenia piłki po koźle i gry 1 na 1 - bardzo ciekawym faktem jest to, iż Harden kilka dni temu zakończył passę 304 punktów z rzędu bez asysty.

Nie jest to jednak oznaka egoizmu, gdyż Harden wciąż chętnie dzieli się piłką z kolegami z zespołu, o czym świadczy jego bardzo wysoka średnia asyst, lecz bycia niezwykle skutecznym graczem w pojedynkach jeden na jednego z obrońcami.
Jego znakiem firmowym stał się także step-back jumper, czyli rzut z odejścia, przy czym jest on w tym względzie wyjątkowy na tle większości graczy NBA, z uwagi na to, że w jego przypadku jest to niemal podwójny odskok, co wielu uznaje właśnie za błąd kroków, jednak sędziowie widzą to inaczej i pozwalają mu na wykonywanie tego manewru.

Pomimo znacznie gorszego bilansu zwycięstw w bieżących rozgrywkach, w porównaniu do poprzedniego sezonu, James Harden to w tej chwili chyba główny kandydat do zdobycia nagrody MVP po raz drugi z rzędu. Jego zdobycze punktowe elektryzują świat NBA do tego stopnia, że prawdopodobnie indywidualne statystyki wystarczą mu do tego, pomimo faktu, że gracze tacy jak Giannis Antetokounmpo, Kevin Durant czy Nikola Jokic przewodzą drużynom mogącym pochwalić się zdecydowanie większą liczbą zwycięstw.

Jak pokazuje przykład Russella Westbrooka z sezonu 2016-17, wybitne statystyki indywidualne mogą przynieść zwycięstwo w tym plebiscycie, nawet jeżeli drużyna wygra mniej niż 50 meczów, plasując się poza pierwszą czwórką w swojej konferencji.

Czy James Harden zdobędzie tytuł najlepszego gracza sezonu w NBA?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×