Drużyna Polskiego Cukru Toruń pokonała na wyjeździe HydroTruck Radom 87:85, a do wyłonienia zwycięzcy tego meczu potrzebna była dogrywka. - Chciałbym pogratulować zwycięstwa swojej drużynie, ale i przeciwnikowi postawy, zwłaszcza w drugiej połowie, w której grał bardzo dobrze - powiedział po zakończeniu zawodów Dejan Mihevc, trener wicemistrzów Polski.
Pierwsze dwie kwarty nie zapowiadały tak emocjonującego obrotu spraw. Goście kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie, prowadząc w pewnym momencie aż 25 punktami. - Z naszego punktu widzenia, bardzo dobrze graliśmy w pierwszych 15-16 minutach i realizowaliśmy wszystko to, co sobie zaplanowaliśmy. Egzekwowaliśmy taktykę zarówno w obronie, jak i w ataku. Następnie przestaliśmy grać, najpierw w defensywie, pozwalając rzucać rywalowi z dystansu i się rozstrzelać, a potem w ofensywie, gdzie nie pchaliśmy piłki do przodu, nie dzieliliśmy się nią - analizował szkoleniowiec drużyny z Grodu Kopernika.
Zobacz także: Rewolucja w Treflu Sopot: Jukka Toijala zwolniony, Marcin Stefański w jego miejsce!
- Oczywiście nie podoba mi się styl, w jakim odnieśliśmy to zwycięstwo, ale najważniejszy jest rezultat. Za kilka dni my i inni ludzie nie będą pamiętać o przebiegu tego spotkania, a o wygranej - zakończył Mihevc.
Łukasz Wiśniewski przyznał, że nastawienie jego zespołu przed trzecią i czwartą kwartą było nieco lekceważące przeciwnika. - Na drugą połowę wyszliśmy z kiepską koncentracją, chcieliśmy wygrać ten mecz "na stojąco" - skomentował. - HydroTruck złapał wiatr w żagle, my mieliśmy przestój i pozwoliliśmy rywalom wrócić do meczu. Cieszę się, że dogrywka była na naszą korzyść - kontynuował rzucający.
Zobacz także: Mariusz Niedbalski: Dość nauki, trzeba wyciągnąć wnioski i wygrywać
- Z każdego takiego spotkania musimy wyciągnąć wnioski i przede wszystkim musimy popracować mentalnie. Nie chodzi nawet o umiejętności, ale o głowę, o odpowiednie nastawienie, co będzie kluczem przed kolejnymi spotkaniami - zaznaczył Wiśniewski, który wrócił na parkiet po kontuzji. Przez niespełna 15 minut spędzonych na parkiecie zdobył sześć punktów, miał trzy asysty i zbiórkę.
ZOBACZ WIDEO: HME Glasgow 2019. Ewa Swoboda nie była świadoma swojego wielkiego sukcesu. "Myślałam, że jestem 2. albo 3."