EBL: Legia Warszawa walczy do końca. Tane Spasev z przesłaniem do dziennikarzy

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Tane Spasev
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Tane Spasev

- Przepraszam ekspertów, ale nie będzie 3:0 dla Arki - mówi humorystycznie trener Tane Spasev. Legia Warszawa sprawiła ogromną niespodziankę, pokonując we wtorek Arkę Gdynia (97:91).

"Legia walcząca, Legia walcząca do końca" - śpiewają kibice stołecznej drużyny. Przed wtorkowym meczem z Arką Gdynia nic nie wskazywało na to, że ekipa z Mazowsza przeciwstawi się faworyzowanemu zespołowi z Trójmiasta. Legioniści zagrali bowiem bez dwóch swoich liderów: Mo Soluade oraz Omara Prewitta.

Bez gwiazd, jednak z ogromnym polskim charakterem. Wyłączając pierwszą kwartę i końcówkę czwartej, gospodarze byli zdecydowanie lepsi od faworyta z Gdyni (więcej o meczu przeczytasz TUTAJ). - Przepraszam ekspertów, ale 3:0 nie będzie. Mam fajną opinię dla każdego eksperta i autorów podcastów - bardzo fajnie jest pracować w Polsce, każdy dziennikarz jest gentlemenem, ale nie będzie tak jak wszyscy wróżyli, nie będzie 3:0 - ironizuje trener Tane Spasev.

Kibice na Bemowie przecierali oczy ze zdumienia. "To najlepsza Legia jaką widzieliśmy" - mówili zgodnie. Klasą samą dla siebie byli wspomniani polscy zawodnicy. Jakub Karolak, Filip Matczak oraz Sebastian Kowalczyk zdobyli łącznie 63 punkty!

- Zagraliśmy bardzo fajnie. Trafialiśmy otwarte rzuty, zaskoczyliśmy Arkę, zmieniając nieco obronę. To bardzo dobry zespół, mają świetnych graczy jak Bostic, Florence czy Wyka - tłumaczy szkoleniowiec z Macedonii. - Jestem dumny z moich zawodników, bardzo ich lubię i kocham. Bardzo łatwo pracuje się z takimi ludźmi, oni zawsze są chętni do pracy i słuchania rad - dodaje.

Zobacz także: Anwil w półfinale

Legioniści w czwartek ponownie zagrają o swoje marzenia. W przypadku zwycięstwa, decydujące piąte spotkanie zostanie rozegrane w Gdyni. - Opinie dziennikarzy, którzy wróżyli nam łatwe trzy porażki, pomogły w mobilizacji i zaangażowaniu, aby zostawić jeszcze więcej serducha i energii, aby udowodnić, że potrafimy. Trener zrobił fajną rzecz w szatni - złamał miotłę. Nie możemy zapomnieć, że w czwartek jest kolejny mecz i trzeba to powtórzyć, żeby liczyć się dalej w walce - przyznaje kapitan Sebastian Kowalczyk.

ZOBACZ WIDEO Osiem tysięcy biegaczy pobiegło w szczytnym celu w Wings for Life w Poznaniu. Ścigał ich Adam Małysz

Źródło artykułu: