EBL. Igor Milicić: Jestem zniesmaczony. Cała Polska widziała, co działo się na boisku

Newspix / Paweł Pietranik / Na zdjęciu: Igor Milicić
Newspix / Paweł Pietranik / Na zdjęciu: Igor Milicić

Arka Gdynia pokonała Anwil Włocławek 94:91 w pierwszym meczu półfinałowym Energa Basket Ligi. O genialnym spektaklu mówi się dużo, ale równie szeroko komentuje się decyzję sędziów z końcówki spotkania. - Jestem zniesmaczony - mówi Igor Milicić.

- Myślę, że cała Polska dokładnie widziała, jakie warunki panowały na boisku. Dlatego chcę bardzo mocno pogratulować mojej drużynie zaangażowania, determinacji i ambitnej walki. Pomimo tego co działo się na boisku, nie odpuścili, walczyli ze wszystkim i wszędzie, żeby ten mecz przechylić na naszą korzyść. Jestem zniesmaczony całą tą sytuacją - tak konferencję prasową po przegranym meczu z Arką Gdynia (91:94) rozpoczął trener Igor Milicić.

Najwięcej kontrowersji wzbudziła akcja przy stanie 89:92 dla Arki, w której najpierw spod kosza spudłował Josh Bostic, a Ivan Almeida wyprowadzając szybki atak został sfaulowany przez Krzysztofa Szubargę. Sędziowie międzynarodowi Tomasz Trawicki i Michał Proc (pojedzie na mistrzostwa świata do Chin) po analizie powtórki IRS zdecydowali się przyznać faul zwykły.

Zobacz tekst: EBL. Faul normalny czy niesportowy? Kontrowersja w końcówce meczu Arka Gdynia - Anwil Włocławek

- Nie chcę tego komentować. Inni ludzie są od komentowania tego typu akcji. Powtórzę tylko, że cała Polska widziała tę sytuację. Ja także ją widziałem na ekranie - skomentował Milicić.

ZOBACZ WIDEO Dni Niko Kovaca w Bayernie są policzone. "Nigdy bym go nie zatrudnił"

W Gdyni długo nie zapowiadało się na emocjonującą końcówkę - Arka w połowie trzeciej kwarty prowadziła nawet 74:53. Potem jednak w pogoń ruszyły "Rottweilery". Anwil czwartą część zaczął od serii 17:3 i było 80:80. Mistrzowie Polski objęli nawet prowadzenie, ale w końcówce gospodarze wytrzymali ciśnienie i zdołali przypieczętować triumf.

- Zespół z Gdyni w drugiej części meczu nie miał już tylu otwartych pozycji do rzutu z dystansu. U nas z kolei poprawiła się skuteczność i dlatego dogoniliśmy rywali. Nie udało się wygrać, ale nie opuszczamy głów. Będziemy walczyć. Mój zespół ma na tyle determinacji i woli walki, żeby się przeciwstawić wszystkiemu, co dzieje się wokół meczu i w trakcie spotkania - dodał szkoleniowiec.

Anwil odrobił większość strat w momencie, gdy lider Ivan Almeida siedział na ławce. Świetną pracę wykonali Aaron Broussard (18 pkt), Michał Michalak i Szymon Szewczyk (obaj po 10).

- Nie widziałbym analogii w związku z tym, że on akurat zszedł. Miał cztery przewinienia i musiał zejść z boiska. Inni weszli i wykonali świetną pracę. Mamy zespół złożony z 11-12 zawodników, którzy są w stanie zrobić różnicę na boisku - przyznał szkoleniowiec Anwilu.

Drugi mecz tej serii w sobotę. Gospodarzem ponownie będzie Arka, a początek zaplanowano na godzinę 20:30. Rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw.

Zobacz także: Od ośmiu lat grają o medale. Stelmet Enea BC nie boi się Polskiego Cukru

Komentarze (27)
avatar
Szymon141
18.05.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
A co niby mielismy widziec!? Panie Milicic! Znowu najlepiej sie rozplakac, ponarzekac i moze zmienic fach..... Jestescie gorsi od Arki i nie macie szans!!! Sedziowie tutaj do niczego nie potrze Czytaj całość
avatar
HalaLudowa
17.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
W PLK mamy lepszych sędziów niż trenerów, co nie znaczy, że nieomylnych 
avatar
AJ10
17.05.2019
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
W tamtej sytuacji po celnym rzucie Gruszeckiego piłkę na 10 sekund przed końcem otrzymał Sokołowski i rzutem za 3 wyrównał i dopiero ostatni rzut Lowryego dał wygraną Toruniowi. Czyli co, sędzi Czytaj całość
avatar
AJ10
17.05.2019
Zgłoś do moderacji
2
3
Odpowiedz
To już zapomniałeś o niedawnym faulu Koszarka na Gruszeckim. Tam jest odpowiedź na twoje pytanie - w przypadku Stelmetu też gwizdnęliby faul zwykły. 
avatar
wiechoo
17.05.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Przestań chłopie lamentować grać trzeba umieć , zarozumiałość wasza nie zna granic przegraliście i basta