EBL. Szymon Szewczyk: Anwil jak maszyna. Cały czas brnie do przodu

Newspix / Grzegorz Jędrzejewski / Na zdjęciu: Szymon Szewczyk i Michał Michalak
Newspix / Grzegorz Jędrzejewski / Na zdjęciu: Szymon Szewczyk i Michał Michalak

- Każdy zawodnik jest częścią maszyny. Coś się czasami psuło i zacięło, ale cały czas brnęła do przodu. Każdy z nas ma w sobie dużo pokory i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że przed nami jeszcze jedno zadanie do wykonania - mówi Szymon Szewczyk.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Z 0:2 na 3:2 w serii z liderem Energa Basket Ligi po rundzie zasadniczej to brzmi imponująco. Jak do tego doszło?[/b]

Szymon Szewczyk, zawodnik Anwilu Włocławek: Arka zawiesiła nam bardzo wysoko poprzeczkę. To była niezwykle trudna seria, ale z meczu na mecz uczyliśmy się tego zespołu. Byliśmy coraz mądrzejsi, poprawialiśmy się i robiliśmy coraz mniej błędów.

Zespołowość była kluczem do zwycięstwa?

Tak, ale i obrona była bardzo ważna. Każdy zawodnik jest częścią tej maszyny, która miała w tym sezonie wiele wzlotów i upadków. Coś się czasami psuło i zacięło, ale cały czas brnęła do przodu. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, co chcemy osiągnąć i gdzie chcemy być.

Zobacz także: EBL. Kamil Łączyński: Nie przejmuje się tym, co piszą o mnie w internecie

Wspomina pan o obronie. W ostatnim meczu James Florence nie zdobył punktów. To wasz duży sukces.

Naszym założeniem było to, żeby przy jego numerze "0" było drugie zero.

Zalazł wam za skórę?

Kilka razy pokazał jakieś dziwne gesty, które utkwiły nam w pamięci. Tego się po prostu nie robi. Każdy z nas ma w sobie dużo pokory i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że sezon się jeszcze nie skończył. Przed nami jeszcze jedno zadanie do wykonania.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Tomasz Frankowski europarlamentarzystą. "Ma cechy, których politykom brakuje"

Arka tej pokory nie miała?

Tego nie powiedziałem. Wydaje mi się, że za bardzo uwierzyli w to, że mają sposób na ogranie Anwilu. Prawdą jest, że pięć razy z rzędu nas pokonali, ale jakie ma to teraz znaczenie? To my wygraliśmy trzy najważniejsze mecze w tym sezonie. To pokazuje, że możemy grać z każdym. Ten zespół ma nie tylko świetnych zawodników, ale także trenerów i ludzi, którzy dbają o nasze zdrowie - Huberta Śledzińskiego i Wojciecha Krawczaka.

Mam wrażenie, że Arka, podobnie jak Stal, nie umiała znaleźć sposobu na rzucających środowych Anwilu: czyli pana i Michała Ignerskiego.

Wypadł nam Josip Sobin, ale to otworzyło szansę dla innych zawodników - głównie dla mnie i Michała Ignerskiego. Na nasze barki spadła odpowiedzialność zastąpienia bardzo ważnego gracza z pierwszej piątki. To jak na razie udaje nam się robić.

Pięć meczów na wysokim poziomie. To była świetna promocja koszykówki.

To była świetna seria. Spotkały się ze sobą znakomite drużyny, które pokazały dużo dobrej koszykówki. Wygrały po dwa mecze u siebie i o wszystkim zadecydowało ostatnie spotkanie. Ten piąty mecz był takim przedsmakiem finału.

A tam już czeka Polski Cukier Toruń.

Wiemy, że Polski Cukier zmiótł Stelmet 3:0, nie zostawiając żadnych złudzeń, kto w tej parze jest lepszą drużyną. Tam nie grają ludzie z przypadku. To bardzo dobra drużyna.

Zobacz także: EBL. Marcel Ponitka opuścił Arkę i wyjechał do USA

Komentarze (0)