EBL. Mateusz Bartosz zostaje w Kingu Szczecin. "Wiem, czego oczekiwać"

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Mateusz Bartosz
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Mateusz Bartosz

Dla 32-letniego podkoszowego będzie to trzeci sezon w Kingu Szczecin. - O swojej roli rozmawiałem z trenerem Mindaugasem Budzinauskasem i wiem, czego oczekiwać - powiedział Mateusz Bartosz.

King Szczecin postawił na doświadczenie w strefie podkoszowej. Wcześniej zatrudnił Bena McCauley’a, a we wtorek poinformował o przedłużeniu kontraktu z Mateuszem Bartoszem. To nie jest wielką niespodzianką. W poprzednich dwóch sezonach mierzący 205 cm gracz był solidnym zmiennikiem na obu podkoszowych pozycjach.

W poprzednim sezonie Mateusz Bartosz rozegrał 32 mecze (dwa w pierwszej piątce). Na parkiecie spędzał średnio po 17 minut. Zdobywał po 6,3 punktu i 4,8 zbiórki. W nowej kampanii rywalizacja o minuty będzie jeszcze trudniejsza. Koszykarz jednak wie, czego będzie od niego oczekiwał wracający do Szczecina trener Mindaugas Budzinauskas.

Czytaj także: Duże aspiracje PGE Spójni Stargard

- Jestem bardzo zadowolony z decyzji trenera, który chciałby współpracować ze mną przez kolejny rok. Bardzo polubiłem Szczecin. Ja i moja rodzina czujemy się tutaj naprawdę dobrze. To miasto rozwija się pod względem koszykarskim. Przybywa nam coraz więcej kibiców. O swojej roli rozmawiałem z trenerem Mindaugasem Budzinauskasem i wiem, czego oczekiwać. Mam nadzieję, że swoim zaangażowaniem i determinacją wywalczę sobie minuty i pozycję w zespole - powiedział Mateusz Bartosz dla oficjalnej strony klubu king wilki.pl.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 114. Trudne początki Jerzego Kukuczki. "Koledzy mówili, że nic z niego nie będzie"

Szczecińska drużyna będzie chciała osiągnąć to, co nie udało się jej przed rokiem. Wtedy również mówiono o włączeniu się do gry o medale. Ostatecznie jednak King musiał zadowolić się siódmym miejscem. Teraz pomimo ciekawych transferów trudno wyrokować, czy da to lepszy wynik. - W poprzednich latach zabrakło nam trochę takiego sportowego szczęścia w kontekście walki o medale Energa Basket ligi. W fazie play-off zawsze odpadaliśmy z drużynami, które później grały w finale. To najbardziej deprymujące. Zawsze graliśmy na maksa, dawaliśmy z siebie wszystko i byliśmy zespołem, który każdemu stawiał trudne warunki. Naszą determinacją zasłużyliśmy, żeby grać w strefie medalowej. Chciałbym, aby ten plan ziścił się w tym roku, aby nasz wynik był motorem napędowym dla Kinga Szczecin na kolejne lata. Wszystkich nowych zawodników kojarzę z parkietów Energa Basket Ligi. Pamiętam, jak prezentowali się na boisku- przyznał Mateusz Bartosz.

Zobacz także: Wielki powrót do Bydgoszczy

Źródło artykułu: