Po najgorętszym okresie wolnej agentury w lidze NBA, najwięcej mówi się o Brooklyn Nets oraz o ekipach z Los Angeles - Lakers i Clippers. To właśnie te dwie uchodzą bowiem za głównych faworytów Konferencji Zachodniej, jednak na drodze może im stanąć bardzo groźny rywal. I wcale nie chodzi o Golden State Warriors, a o Utah Jazz, którzy dokonali naprawdę bardzo istotnych wzmocnień.
Szefowie "Nutek" nie próżnowali i bardzo konkretnie podeszli do zmian w swoim składzie. Doświadczeni Mike Conley, Bojan Bogdanović i Jeff Green mają zapewnić tłusty okres dla klubu z Salt Lake City. - Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę, że nadarza nam się olbrzymia okazja, aby zrobić coś naprawdę wielkiego. Nawet nie ma co ukrywać, że wszyscy chcielibyśmy wygrać mistrzostwo - stwierdził 31-letni Conley, były już lider Memphis Grizzlies.
- Nie będę owijał w bawełnę, że mówię tu zwłaszcza o sobie. Wygranie ligi to coś, na co czekam całą dotychczasową karierę i wydaje mi się, że właśnie nadchodzi ten moment. Posiadamy teraz prawdziwą głębię składu, czego pozazdrościć może nam wiele ekip w stawce - dodał doświadczony rozgrywający, który bardzo często określany jest mianem jednego z najbardziej niedocenianych graczy w lidze.
ZOBACZ WIDEO Joanna Jóźwik wreszcie biega. "Potrzebowałam mocnej głowy"
Russell Westbrook odejdzie do Miami Heat? >>
Podobnego zdania jest również Bogdanović, który przybył do Utah z Indiany Pacers, gdzie rozegrał najlepszy sezon w karierze. Skrzydłowy notował w nim średnio po 18 punktów, 4 zbiórki i 2 asysty, bardzo dobrze wykorzystując przy tym również swoją najsilniejszą broń, czyli rzuty trzypunktowe. Te wykorzystywał z blisko 43-procentową skutecznością.
- To był naprawdę wspaniały okres wolnej agentury dla nas wszystkich. Jestem bardzo podekscytowany tym, że mogę być częścią tego klubu, który przy okazji posiada naprawdę szeroki i wyrównany skład - stwierdził chorwacki koszykarz.
Poza wspomnianą trójką, ekipę z Salt Lake City wzmocnili jeszcze Ed Davis i Emmanuel Mudiay. Oczywiście są i ubytki. Drużynę opuścili m.in. Ricky Rubio, Jae Crowder i Derrick Favors, ale całościowo zmiany w Utah można ocenić jak najbardziej na plus.
Przede wszystkim jest to skład wyrównany z wyraźnym liderem w osobie Donovana Mitchella. Sam Conley przyrównał zresztą nowych Jazz do mistrzowskich Toronto Raptors. - Myślę, że to, co zdołali osiągnąć w tym sezonie, jest jedynie potwierdzeniem, że jeśli połączy się ze sobą dobrych graczy i stworzy dzięki temu szeroki zespół, można dokonać wielkiej rzeczy - podkreślił rozgrywający.
Czy podobną drogą podążą zatem w Salt Lake City? Są ku temu całkiem spore szanse, gdyż zawodnicy tacy jak Mitchell, Ingles, Green, Rudy Gobert, Bogdanović i Conley, wsparci grupą solidnych zadaniowców, mogą bardzo mocno namieszać na zawsze silnym Zachodzie.
Jak uważnie śledziłeś ostatnie zmiany w NBA? Sprawdź się! >>