To był wyjątkowy mecz z kilku względów. W łódzkiej Atlas Arenie pojawiło się rekordowe dziewięć tysięcy kibiców. - Bilety wyprzedały się na kilka dni przed imprezą - mówi z uznaniem Marcin Gortat.
Na dodatek po raz pierwszy w historii spotkanie było transmitowane na antenie Polsatu Sport. W rolę komentujących wcielili się Łukasz Cegliński i Kacper "Kacpa" Lachowicz, który od lat pracuje przy campach MG13.
Wyjątkowe było także spotkanie Gortata z legendami polskiej koszykówki. Zawodnik ligi NBA zaprosił do swojej drużyny "Marcin Gortat Team" Macieja Zielińskiego, Mariusza Bacika, Andrzeja Plutę i Dominika Tomczyka. - Tego jeszcze w historii nie było. Nigdy z nimi nie grałem na boisku. Wielkie przeżycie - cieszy się Gortat.
ZOBACZ WIDEO: Forma Piątka i Milika mobilizacją dla Lewandowskiego? "Współpracujemy, a nie rywalizujemy. Zyskują wszyscy"
Nic nie daje takiej radości jak granie z Przyjaciółmi :))) #GotratTeam #basketball #friends #joy pic.twitter.com/1PJPWNeBuP
— Maciej Zielinski (@Zielony666) 14 lipca 2019
- Łzy w oczach - napisał na Twitterze Zieliński, który podczas meczu bawił się znakomicie. Wykonał nawet swoją firmową akcję (wjazd na kosz lewą ręką), po której kibice wstali z krzesełek. Imponujące było zaangażowanie Pluty, który nie odpuszczał po obu stronach boiska.
Gortat do swojej drużyny zaprosił nie tylko gwiazdy sportu (Radwańska, Wlazły, Kurek), ale i estrady: Michał Koterski, Maciej Musiał, Agnieszka Włodarczyk, Joanna Koroniewska, Szymon Majewski i Maciej Dowbór. - To ogromna frajda brać udział w takim wydarzeniu - mówili aktorzy.
Na boisku emocji nie brakowało. Zespół Wojska Polskiego bardzo poważnie podszedł do rywalizacji z "Gortat Team". Przed meczem odbył się obóz przygotowawczy, a w trakcie meczu nad wszystkim dowodził trener, który nerwowo przechadzał się wzdłuż linii bocznej. Ostatecznie po dogrywce Wojsko Polskie wygrało 78:77.
- Nienawidzę przegrywać jednym punktem - przyznał Gortat na Twitterze. Koszykarzowi NBA bardzo zależało na wygranej. W decydujących momentach desygnował na boisku legendy polskiej koszykówki, wsparte Adamem Waczyńskim i Karolem Gruszeckim. W dogrywce sprytniejsi okazali się jednak rywale.
- Zorganizowanie takiego przedsięwzięcia jest ogromnym wyzwaniem, dlatego cieszę się, że znów taki mecz odbył się w dużej hali, w której zgromadziło się aż tyle kibiców - mówi 35-letni Gortat.
Zobacz także: Radosław Piesiewicz, prezes PZKosz: Odmowa gry w kadrze? Zawodników mogą czekać przykre konsekwencje
Zadbano także o otoczkę meczu. Było mnóstwo sprzętu wojskowego.
- W porównaniu do ubiegłych edycji sprzęt wojskowy stał za koszami. To duża gratka dla fanów, zwłaszcza, że był to sprzęt polskiej produkcji: wóz bojowy "Rosomak", mobilny moździerz "Rak". Przed halą był zgromadzony fachowy sprzęt, który kibice mogli oglądać i podziwiać - podkreśla koszykarz.
Finał Marcin Gortat Camp to wielkie święto koszykówki, ale przede wszystkim okazja do wyśmienitej zabawy dla całych rodzin. To także jedyna w roku szansa, aby zobaczyć na żywo, w Polsce na parkiecie Marcina Gortata i jego wyjątkowych gości. Cały dochód ze sprzedaży biletów zostanie przeznaczony na cele statutowe Fundacji Marcina Gortata MG13 "Mierz Wysoko".
Wywiad z Dejanem Mihevcem przeczytasz tutaj. Mówi o zakończeniu współpracy