Korupcja w Polsce niewątpliwie kojarzy mi się - zapewne także większości społeczeństwa - z futbolem, w rodzimym wydaniu. Niestety taka jest prawda. Nie spodziewałem się jednak, że doczekam się tego zjawiska również w koszykówce. O ile w piłce nożnej dotyczy to ustawiania (kupowania bądź sprzedawania) meczów, o tyle w baskecie chodzi o kupowanie miejsca w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Przykład idzie więc z góry - prosto od zarządu ligi, który pozwala na takie działanie. Czy kupowanie "dzikiej karty" nie jest przejawem korupcji? Owszem, jest. Zgodnie z przepisami, awans można wywalczyć jedynie poprzez wygrane odniesione na boisku. "Dzika karta" to sposób na to aby zagrać w ekstraklasie niezależnie od wyników sportowych. Co trzeba spełnić, aby ją otrzymać? Zapłacić ok. 400 tysięcy złotych oraz posiadać odpowiedni budżet.
Uważam, że jest to bardzo niesprawiedliwe. Cierpią bowiem przez to zespoły, które choć nie są bogate, nie mają hojnych sponsorów, nie pochodzą z wielkich miast, posiadają coś innego - wolę walki, determinację, ambicję oraz oddanych drużynie kibiców. Czy nie tego powinien oczekiwać zarząd ligi? Powinien.
Dlaczego tak nie jest? Bo dla władz PLK nie liczy się już sport, a tylko marketing i pieniądze. Właśnie w tym celu zaprasza się kluby z wielkich miast. Z koszykówki chcą zrobić wielkie show, które sprawi, że oglądalność będzie ważniejsza od jakości oferowanego "produktu". Czy nie tak jest aktualnie z NBA?
Doskonale rozumiem zapotrzebowanie na kibiców, inwestorów. Nie oznacza to jednak, że należy łamać wszystkie zasady, które obowiązują w baskecie (jak i w innych dyscyplinach). Koszykówka jest jak sztuka - nie każdy potrafi ją docenić, ale każdy może zobaczyć.
Całkowicie więc nie rozumiem działań zarządu ligi. "Legalna korupcja" jak nazwałem to zjawisko, sprawi, że przez jakiś czas basket się na swoje wyżyny, ale potem opadnie na niziny. Nic nie trwa bowiem wiecznie. Interesujące jest ilu z tych, którzy pojawią się gdy basket będzie na górze, pozostanie gdy nadejdzie czas wielkiego kryzysu. Większość - jak sądzę - powie, że ten sport jest "brudny" i pójdzie w inną stronę...
Oby jednak nigdy taka sytuacja nie miała miejsca.
Patryk Kurkowski