[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Otrzymał pan najgłośniejszy aplauz ze strony włocławskich kibiców podczas ostatniej Biesiady Kasztelańskiej. "Szymon Szewczyk alelele" - śpiewało tysiące fanów.
[/b]
Szymon Szewczyk, nowy kapitan Anwilu Włocławek: Brakowało mi tego dopingu. Gdy nasi kibice znów ryknęli, to aż ciarki przeszły mi po plecach. Cieszę się, że możemy liczyć na wsparcie tak dużej grupy fanów, którzy pomagają nam w tych dobrych, jak i słabszych momentach. To nasz szósty zawodnik.
Kibice żyją jeszcze dawnymi nazwiskami: Zyskowski, Łączyński, Almeida. Pan na scenie zaapelował o wsparcie dla nowych koszykarzy.
Tak. Jest wielu nowych, świetnych zawodników. Mam nadzieję, że kibice pokochają ich tak samo jak tych poprzednich, a my odwdzięczymy się tym, czego pragną najbardziej - kolejnego złota.
Szymon Szewczyk nowym kapitanem Anwilu Włocławek. Jak do tego doszło?
To była wspólna inicjatywa trenera Igora Milicicia i klubu.
Zobacz także: EBL. Kamil Łączyński: Nie porzuciłem marzeń o grze za granicą
To debiut w tej roli w barwach klubowych?
Tak. Nigdy nie pełniłem takiej roli w klubie, pełniłem funkcję wicekapitana bądź byłem w radzie drużynie. Kapitanem do tej pory byłem tylko w reprezentacji Polski. Było to za czasów Mike'a Taylora. Później opaska kapitańska trafiła do rąk Adama Waczyńskiego.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga. Kosmiczny mecz Roberta Lewandowskiego! Hat-trick Polaka przeciwko Schalke! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Co dla pana oznacza bycie kapitanem tego zespołu?
To wielkie wyróżnienie. Cieszę się, że będę pełnił taką rolę. Kapitan jest łącznikiem między zespołem, a trenerem i klubem. On ma dbać o drużynę. Dobro zespołu jest ponad wszystko. Choć wiadomo, że czasami musi powiedzieć coś ostrego czy wziąć kogoś na bok i wprost wyjaśnić, jakie panują reguły w szatni.
Panu chyba taka rola odpowiada?
Jak najbardziej. Chcę sprawić, żeby wszyscy zawodnicy dążyli do tego samego, ciągnęli wózek w tę samą stronę. Kapitan jest taką osobą, że nie może siedzieć cicho i milczeć. Musi mówić, ale wiedzieć, co i jak. Czasami to są dobre słowa, a czasami coś mocniejszego.
Przejmuje pan opaskę kapitańską po Kamilu Łączyńskiego, z którego Anwil zrezygnował w połowie czerwca. Będzie go trudno zastąpić w tej roli?
Na pewno, bo Kamil bardzo dobrze wywiązywał się ze swoich zadań. Bardzo go szanowałem i kiedy on był kapitanem, to nigdy nie wtrącałem się w jego kompetencje.
Jak pan patrzy na skład Anwilu, w którym aż roi się od gwiazd i uznanych nazwisk. Dawno takiego zestawu nie było w Energa Basket Lidze.
Gwiazdy są na papierze. Każdego traktuję tak samo. Wszyscy są równi. Musimy się zgrać, żeby to wszystko zaczęło funkcjonować na parkiecie. Papier wszystko przyjmie, ale on nie gra na boisku. Tylko jako drużyna jesteśmy w stanie coś osiągnąć.
Zobacz także: EBL. "Ja-ro-sław". Włocławek żegna Zyskowskiego. "Na zawsze zapisał się w historii klubu"