EBL. Enea Astoria Bydgoszcz znów pokonana w końcówce. "Spuściliśmy głowy, kiedy potrzeba nam było zawziętości"

Materiały prasowe / Materiały prasowe / Norbert Barczyk / Na zdjęciu: Artur Gronek
Materiały prasowe / Materiały prasowe / Norbert Barczyk / Na zdjęciu: Artur Gronek

Enea Astoria Bydgoszcz ponownie nie przełamała się w spotkaniu przed własną publicznością i poniosła trzecią domową porażkę (99:110). - Po stracie 6 punktów z rzędu w końcówce, spuściliśmy głowy - zauważył trener beniaminka, Artur Gronek.

Bez cienia wątpliwości mecz na tak mieli okazję oglądać kibice, którzy niedzielny wieczór zdecydowali się spędzić w bydgoskiej hali. Enea Astoria podejmowała Stelmet Enea BC Zielona Góra, jednak nie znalazła recepty na podopiecznych Żana Tabaka, którzy triumfowali 110:99. - Gratulacje dla zawodników i sztabu trenerskiego z Zielonej Góry. Myślę, że pokazali swoją siłę. My zaczęliśmy ten mecz agresywnie, natomiast rywale byli świetnie dysponowani w rzutach za trzy. Kiedy chcieliśmy im to uniemożliwić, zaczęli nas karać spod kosza, bo są po prostu dobrze zbilansowanym zespołem - podkreślił atuty rywala Artur Gronek, trener "Asty".

Od samego początku było to bardzo widowiskowe spotkanie, w którym na pierwszy rzut oka mocno brakowało obrony. Już pierwsza kwarta (33:28 dla gości) pokazała, że finalnie może to być pojedynek, w którym oba zespoły otrą się o granicę 100 punktów, co ostatecznie miało miejsce, bowiem zielonogórzanie uzbierali ich 110, a gospodarze 99.

Niesamowite zwycięstwo Memphis Grizzlies. Zadecydował buzzer beater >>

- Straciliśmy bardzo dużo punktów, ale sami rzuciliśmy ich też sporo. Myślę, że zabrakło nam konsekwencji. W końcówce straciliśmy 6 punktów z rzędu i nieco spuściliśmy głowy, a potrzeba nam było właśnie wtedy więcej zawziętości. Na pewno dało o sobie znać też zmęczenie, bo nasi kluczowi zawodnicy zagrali po ponad 30 minut, ale i nad tym będziemy pracować - zauważył Gronek.

ZOBACZ WIDEO: Stacja Tokio. Cezary Trybański: Mike Taylor zaraził zespół amerykańskim luzem

Kibice zgromadzeni w hali mogli więc poniekąd cieszyć się z takiego obrotu spraw, bowiem jedni i drudzy zagrali na wysokim procencie rzutów z gry, pokazując tym samym dobrą selekcję w swoich próbach. - Udowodniliśmy w tym meczu, że możemy walczyć z każdym rywalem. Tym bardziej biorąc pod uwagę to, jakie otrzymaliśmy wsparcie od swoich kibiców - zakończył szkoleniowiec Enea Astorii.

Tym samym bydgoszczanie zakończyli trudny początek, w którym mierzyli się z ekipami, które przed sezonem uznawane były za dużo mocniejsze od nich. Beniaminek Energa Basket Liga wykorzystał jednak spore problemy warszawskiej Legii i SM Slam Stali Ostrów Wlkp., wygrywając wyjazdowe mecze z tymi drużynami, a u siebie będąc blisko pokonania Anwilu Włocławek. W najbliższych meczach Enea Astoria zmierzy się z rywalami - wydaje się - ze swojego pułapu. Najpierw uda się do Radomia, a następnie podejmie u siebie MKS Dąbrowa Górnicza.

Źródło artykułu: