Memphis Grizzlies pokonali w środę Phoenix Suns 115:108 i odnieśli cenne, ósme zwycięstwo w sezonie. Gospodarze z Arizony tracili cztery punkty do rywali po wsadzie Arona Baynesa na minutę przed końcem i wciąż mieli szanse, aby odwrócić losy spotkania. Ale wtedy Ja Morant pokazał, do czego jest zdolny.
Pierwszoroczniak, filigranowy 20-letni absolwent uczelni Murray State popisał się niesamowitym wsadem nad potężnym Australijczykiem. Gracze na ławce rezerwowych Memphis wręcz eksplodowali. Potężny dunk Moranta dał Grizzlies prowadzenie 111:105 i finalnie przesądził o wyniku meczu.
Debiutant zdobył w sumie skromne 13 punktów, cztery zbiórki i sześć asyst, oddał też zaledwie dziewięć rzutów z gry, ale i tak każdy będzie pamiętać, co zrobił w końcówce spotkania.
- Krzyczałem z podekscytowania. To właśnie pokazuje, jak elektryzującym jest graczem. Nawet jeśli ma trudny dzień potrafi znaleźć sposób, żeby zrobić coś spektakularnego, co poderwie nas jako zespół - mówił o drugim numerze draftu 2019 jego drużynowy kolega, Dillon Brooks.
Czytaj także: Asseco Arka Gdynia znów na tarczy. Porażka, która boli i może dużo kosztować
Czytaj także: MVP James Florence ma nowy klub. Zagra w Kazachstanie i... przyjedzie do Polski
ZOBACZ WIDEO Martin Schmitt dostał pytanie od Adama Małysza. Odpowiedź była natychmiastowa