Damian Lillard z nowym rekordem kariery. To był wyjątkowy dzień dla Stanów Zjednoczonych, a lider Portland Trail Blazers uczcił go, rzucając aż 61 punktów. 29-latek trafieniem za trzy na 15,3 sekundy przed końcem regulaminowego czasu doprowadził do wyrównania i jak się później okazało, dogrywki. Tam jego drużyna była lepsza w stosunku 16:11 i w sumie pokonała Golden State Warriors.
Gospodarze z Oakland w dodatkowych pięciu minutach prowadzili nawet 121:115, ale wtedy zza łuku przymierzył Anfernee Simons, a później trzy punkty straty efektownym rzutem odrobił świetny Lillard. Warriors na ponowne prowadzenie wyprowadził jeszcze Alec Burks (124:123) i wtedy Portland zów potrzebowali stalowych nerwów Damiana Lillarda.
Lider Trail Blazers wymusił faul, wykorzystał dwa wolne, a Burks w następnym posiadaniu przestrzelił za trzy. To był kluczowy moment, który zadecydował o porażce Golden State. Goście w końcówce trafili wszystkie cztery rzuty z linii, co pozwoliło im triumfować 129:124.
[ad=rectangle]
Damian Lillard poniedziałkowym występem ustanowił nowy rekord zarówno swój, jak i klubu z Portland. 61 punktów to o "oczko" więcej, niż wynosił jego poprzedni osobisty rekord, który ustalał wcześniej w tym sezonie przeciwko Brooklyn Nets. Lillard w 45 minut trafił 17 na 37 oddanych rzutów z gry, w tym aż 11 na 20 za trzy i wszystkie 16 wolnych. Miał też 10 zbiórek oraz siedem asyst.
Wynik:
Portland Trail Blazers - Golden State Warriors 129:124 po dogrywce (27:23, 26:34, 34:35, 26:21, 16:11)
(Lillard 61, Whiteside 17, Anthony 14 - Burks 33, Russell 27, Paschall 22)
Czytaj także: Boston Celtics pokonali Los Angeles Lakers 32 punktami! Kemba Walkera wreszcie pokonał LeBrona Jamesa
Czytaj także: MLK Day: pierwszy mecz dla Washington Wizards. Derrick Rose zawiódł w końcówce
ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Coś złego dzieje się z Maciejem Kotem. "Jego największym problemem jest on sam"