EBL. Thomas Kelati: PLK ma duży potencjał, ale kluby muszą zacząć płacić na czas

- Dopóki drużyny nie będą płacić zawodnikom na czas, PLK nadal będzie postrzegana jako odskocznia. Dobrzy gracze przyjadą zbudować tylko statystyki i wyjadą po roku - mówi Thomas Kelati, który sam czeka na uregulowanie zaległości przez Stelmet.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Thomas Kelati Newspix / Artur Podlewski / Na zdjęciu: Thomas Kelati
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Kariera Thomasa Kelatiego dobiegła końca?

Thomas Kelati, były zawodnik m.in. Stelmetu Enea BC i reprezentacji Polski: Odpowiedź jest bardzo krótka: Nie, nie ogłosiłem jeszcze zakończenia kariery.

Dlaczego w takim razie nie oglądamy pana na boisku?

Są dwa powody, dlaczego w tym momencie nie mam podpisanego kontraktu. Po pierwsze - w ubiegłym roku u mojego ojca zdiagnozowano raka trzustki w późnym stadium. Pojechałem do Stanów Zjednoczonych, by jak najwięcej czasu z nim spędzić i być w tych trudnych momentach. Niestety ojciec zmarł w maju i mówiąc szczerze, nie miałem później nastroju i formy, żeby grać w koszykówkę.

Po drugie - zacząłem współpracować z firmą inwestycyjną, która współpracuje z koszykarzami, aby finansowo zaplanować ich przejście na emeryturę. Tak aby mieli płynne przejście do tego, co robią po karierze.

Zobacz także: EBL. Zielonogórski walec rozjeżdża rywali. 14. zwycięstwo z rzędu. "Stelmet gra najlepiej w Polsce"

To prawda, że z tą firmą współpracuje pan już od wielu lat?

Tak. Jestem klientem już od 2009 roku. Firma ma siedziby w Monako i Londynie.

ZOBACZ WIDEO: Odwiedziliśmy bazę reprezentacji Polski na Euro 2020! Zobacz, jak będą mieszkać kadrowicze
Jak wygląda pana praca? Czym się pan zajmuje i jak pomaga przejść zawodnikom "na drugą stronę rzeki?"

Podczas kariery widziałem, jak ważne jest to, żeby koszykarze budowali bogactwo i gromadzili zasoby. Teraz dużo podróżuję po Europie i Stanach Zjednoczonych i mogę robić coś, co pomoże graczom po zakończeniu kariery. Prawda jest taka, że większość ludzi, których spotykasz na swojej drodze jako koszykarz, kocha cię i troszczy się o ciebie podczas kariery. Pewnego dnia wszystko się jednak kończy, a jeśli się do tego nie przygotujesz, może to być bardzo smutne i druzgocące doświadczenie. To dotknęło już wielu sportowców, w tym także koszykarzy. Cieszę się, że teraz mogę podzielić się wiedzą z innymi zawodnikami.

Kiedy zamierza pan wrócić do treningów i gry?

W tym tygodniu odbędę ostatnią podróż w firmie i wracam do treningów. Powrót do formy zajmę mi około miesiąca. Myślę, że będę gotowy do gry po Pucharze Polski, który w drugiej części lutego odbędzie się w Warszawie. Chciałbym zagrać w ostatnich trzech miesiącach tego sezonu, ale zobaczymy, jakie będzie mną zainteresowanie na rynku transferowym.

Jak z pana zdrowiem? Kolano już nie dokucza?

Z moim zdrowiem wszystko jest w porządku. Lekarze, którzy przeprowadzili operację półtora roku temu, znaleźli osteofit, który naciskał na mój ACL. Było to coś, czego nie można było zobaczyć za pomocą żadnego MRI ani innego zaawansowanego badania. Kiedy to znaleźli i tym samym usunęli, była to wielka niespodzianka, ponieważ w końcu mogę powiedzieć, że nic mnie nie boli. Czuję się świetnie. Oczywiście ostatnio przybrałem nieco na wadze, ale zrzucę niepotrzebne kilogramy, jak wrócę do pełnego treningu.

Jak pan zadowolony z tego, co osiągnął w trakcie kariery? Jest pan spełnionym koszykarzem?

Jak najbardziej. Grałem w tak wielu mocnych ligach, odwiedziłem dużą liczbę państw, aż trudno uwierzyć w to, że wszystko minęło tak szybko. Nigdy nie przywiązywałem uwagi do statystyk czy indywidualnych osiągnięć. Chodziło o relacje i niesamowite wspomnienia z szatni i wygranych mistrzostw, które zawsze będą mi towarzyszyć.

Który sezon pan najlepiej wspomina?

(chwila zastanowienia). Trudne pytanie. Każda drużyna dawała mi coś wyjątkowego i była kluczowa dla mojego rozwoju jako gracza i człowieka. Ale gdybym musiał wybierać, to wybrałbym mój pierwszy rok gry w Walencji w 2010 roku. To był chyba najbardziej niezapomniany rok. Grałem z niesamowitą grupą facetów, atmosfera była znakomita, byliśmy jak jedna wielka rodzina. Wtedy też zdobyłem swoje pierwsze trofeum - wygraliśmy EuroCup.

Teraz pana domem jest Polska?

Tak. Mieszkam w Zgorzelcu. Moja żona kończy studia na uniwersytecie w Poznaniu. Śledziła i wspierała mnie przez te wszystkie lata kariery, więc teraz czas na odwrócenie ról. Chcę ją wesprzeć i pozwolić dokończyć to, co zaczęła na studiach. Po zakończeniu podejmiemy decyzję, gdzie chcemy mieszkać. Dla nas najważniejsze jest dobro naszych dzieci. Musimy wybrać, które środowisko jest dla nich najlepsze.

Wiem, że często pan gości na meczach PLK. Jak się panu podoba obecny sezon? Jakie ma pan spostrzeżenia po I rundzie? Które drużyny zrobiły na panu największe wrażenie?

Mam sporo kolegów w PLK, dlatego często przychodzę na mecze i staram się ich z bliska oglądać. Nie ukrywam, że w przyszłości chciałbym pracować z młodymi zawodnikami, dlatego ważne jest utrzymanie relacji i zrozumienie realiów polskiej ligi.

PLK w tym sezonie jest bardzo wyrównana i ciekawa. Myślę, że Stelmet gra naprawdę dobrą koszykówkę. Widać, że trener Tabak stawia na intensywną grę w obronie, a zespół wydaje się mieć dobrą chemię. Anwil ma dużo talentu i dobrego trenera, ale widać, że zmagają się z pewnymi problemami. Mimo wszystko uważam, że ten zespół będzie bardzo niebezpieczny, szczególnie w fazie play-off. Polski Cukier też ma fajną drużynę. Gra zespołową koszykówkę. Podoba mi się kierunek, w którym zmierza ten klub. Tam wszystko jest ułożone i poukładane. Kto wygra mistrzostwo? Trudno wskazać. Poproszę o następne pytanie... (śmiech)

Zapytam o polską koszykówkę. Jeździ pan sporo po Europie i moje pytanie brzmi: jak ona jest postrzegana w innych krajach? Czy według pana rozwija się w odpowiedni sposób?

Myślę, że polska liga poprawia się z roku na rok, ale niestety nadal jest mocno niedoceniana w europejskiej koszykówce. Teraz, gdy pojawiła się silniejsza reprezentacja narodowa i duży sukces na arenie międzynarodowej, ta dyscyplina powinna zyskać na popularności, a tym samym powinno być więcej inwestycji w programy młodzieżowe. Infrastruktura i logistyka uległy już znacznej poprawie, dzięki wszystkim nowym obiektom i autostradom.

Co musi się stać, żeby PLK była szanowana i respektowana w Europie?

Dopóki drużyny nie będą w stanie konsekwentnie płacić zawodnikom na czas i poprawiać tych warunków, o których wspomniałem wcześniej, Polska nadal będzie postrzegana jako odskocznia. Oznacza to, że dobrzy zawodnicy przybędą tu na rok, aby zbudować swoje dobre statystyki, a następnie spróbować dostać się do silniejszej ligi. I tak w kółko. Rok w rok to samo. Trzeba to zatrzymać, zwłaszcza, że w PLK jest potencjał. Myślę, że na poziomie niemieckiej Bundesligi.

Pan też czeka na zaległe pieniądze?

Tak. Nadal czekam, jak Stelmet ureguluje wszystkie zaległości.


Zobacz także: EBL. Krzysztof Szubarga: Arki nie można skreślać. Walka o mistrzostwo nadal otwarta

Mistrzem Polski w sezonie 2019/2020 będzie...?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×