Śmierć Kobego Bryanta. Jego helikopter nie miał prawa latać podczas złej pogody

Kobe Bryant, słynny koszykarz NBA, zginął wraz z córką w katastrofie helikoptera. Firma wynajmująca śmigłowce zawiesiła działalność, a na jaw wychodzą nowe okoliczności pechowego lotu.

Krzysztof Gieszczyk
Krzysztof Gieszczyk
Kobe Bryant Getty Images / VCG / Na zdjęciu: Kobe Bryant
W niedzielę 26 stycznia w katastrofie lotniczej zginął Kobe Bryant. Wraz z córką i 7 innymi osobami był na pokładzie helikoptera, który rozbił się w górzystym terenie w Kalifornii podczas lotu w mglistych warunkach. Więcej informacji znajdziecie TUTAJ.

Amerykańska komisja badania wypadków lotniczych cały czas sprawdza, co było powodem tragedii. Niekorzystne warunki na pewno, ale wciąż nie wiadomo, jak duży wpływ na wypadek miała mgła i nisko położone chmury. Wiemy już, że w maszynie Sikorsky 76-B nie było systemu ostrzegania o niekontrolowanym zbliżaniu się do ziemi, jak też nie zamontowano czarnych skrzynek, gdzie zbierane są wszystkie parametry lotu i rozmowy pilotów.

Na jaw wychodzą kolejne informacje odnośnie śmigłowca, którym poruszał się słynny koszykarz NBA. "New York Times" cytuje byłego pilota firmy, która czarterowała śmigłowiec. Zdaniem Kurta Deetza, helikoptery latające dla Island Express Helicopters mogły poruszać się tylko przy dobrej widoczności (co najmniej 5 km) i pułapie chmur nie niższym niż 300 metrów. Firma bowiem nie miała certyfikatu pozwalającego latać w tak złej pogodzie, kiedy konieczne jest korzystanie wyłącznie ze wskazań komputera pokładowego.

Jednak zdaniem The Associated Press - certyfikat taki posiadał Ara Zobayan, pilot rozbitego helikoptera. Nie wiadomo jednak, czy jest to równoznaczne z pozwoleniem na latanie w ograniczonej widoczności. Przy narastającej krytyce firma zdecydowała się na zawieszenie swojej działalności, oficjalnie z powodów "organizacyjnych", aby skuteczniej współpracować z śledczymi przy badaniu przyczyn wypadku. Nie wiadomo, jak długo potrwa przerwa w wynajmowaniu helikopterów.

Na razie śledczy ustalili, że w ostatnich 12 sekundach lotu maszyna ostro pikowała w lewo z prędkością 1500 metrów na minutę. Kiedy uderzyła w zbocze, była w jednym kawałku, co prawdopodobnie wyklucza jakąś awarię w powietrzu.

CZYTAJ TAKŻE Śmierć Kobego Bryanta. Nowe doniesienia w śledztwie. Może pomóc to nagranie (wideo)

CZYTAJ TAKŻE Nastolatek pokazał "selfie" z Kobem Bryantem. Być może to ostatnie zdjęcie legendy NBA

ZOBACZ WIDEO Michał Pol wspomina spotkania z Kobem Bryantem. "Szanował Polaków, uwielbiał AC Milan"
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×